poniedziałek, 6 grudnia 2010

Uspokojenie...

Oj, jak trudno wstawało mi się dziś do pracy, jak nie chciało mi się do niej iść. Uczniowie przywitali mnie bardzo miło, mówiąc, że się stęsknili za mną i za językiem polskim. Po szkole kręcili się dziś Mikołajowie i częstowali słodkościami. Sympatycznie więc było...

Odwilż za oknem, kapie z dachów, śnieg poszarzał, niego w popielatych odcieniach jakieś senne.

Rozjaśniam chwile bursztynowym światłem lampki. Bronię się przed sennością kolejną kawą, a zwykle pijam jedną o poranku. Włączyłam kupioną w prezencie dla siebie samej najnowszą płytę Magdy Umer "Noce i sny". Świerszcze słów mi szeleszczą i szemrzą. Jest w nich piękny smutek, tak charakterystyczny dla Pani Umer. We wstępie Pieśniarka napisała: "Ta płyta jest mi więc potrzebna do szczęścia i nieszczęścia. I marzyłabym, aby była potrzebna ludziom". Mnie jest potrzebna...

Mrok tak szybko podchodzi pod okna. W złotych światłach ulicznych lamp niebo wydaje się mieć odcień indygo. Coraz bliżej grudniowy Wyjątkowy Czas Bożego Narodzenia. Obiecuję sobie wziąć udział w rekolekcjach, być wdzięcznością, nie przegapić cudów, także sprawiać je...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz