środa, 21 października 2020

Po właściwej stronie...

Mało łaskawy ten październik: łzawy, szary, zimny i matowy. Coraz dłuższe bywają popołudnia i wieczory, coraz częściej czas trzeba złocić zapalonymi świeczkami. Na szczęście w pejzażu zaczynają dominować pąsy, szkarłaty i purpury. Niestety przyblokowe brzozy zgubiły już liście o odcieniu dyniowej żółci, jarzębinowe korale posłużyły za posiłek szpakom...

Jeszcze pracuję w szkole, ale coraz głośniej mówi się o tym, że możemy przejść na zdalne nauczanie. Buntuję się całą sobą. Po ubiegłorocznych zdalnych lekcjach wielu uczniów ma braki, kłopoty z funkcjonowaniem w grupie. Ponoć ileś osób w najbliższej okolicy choruje, wiele ma kwarantannę...

Jesiennieję. Ogrzewam duszę herbatami, zapętlam się w dźwięki muzyki, czytam smętne kryminały i dla równowagi oglądam zabawny serial "Emily w Paryżu". Bohaterka jest Amerykanką, nie zna francuskiego i popełnia gafy, wynikające z nieznajomości języka, ale też kultury i zwyczajów Francuzów. Nie to jednak mnie ujmuje. Nigdy nie byłam w Paryżu, a w  tym serialu podziwiam jak z pocztówek to miasto, a może bardziej jak z instagramowych migawek, magnesików na lodówce :)

Odpręża mnie szydełkowanie. Wydziergałam chustę w jesiennych barwach i podkładki pod filiżanki i imbryk...

Niezmiennie trzymam się pozytywnej strony bycia, nie oglądam telewizji, nie słucham wiadomości. W łupince mojego domu pielęgnuję chwile i chwilki, otulam się kolorami, piekę marchewkowe ciasto, gotuję zupę z dyni, wracam do Muminków i Borejków...

Trzymajcie się zdrowo! :)

czwartek, 8 października 2020

Jesiennieję...

Październik rumieni się odcieniami czerwieni, złoci się w słońcu i pachnie tym czymś, co jesienne bardzo. W wioskowym ogrodzie purpurowieją klony japońskie, brzozy w szafranowej żółci gubią listki, klony czerwienieją i rudzieją kasztanowce. Na ostatnim spacerze cieszyłam oczy drobnymi astrami zwanymi marcinkami. Lubię je za liliowy odcień i strzępiste płatki...

Bywam zmęczona. Źle sypiam, mielą mi się wszystkie szkolne sprawy w głowie właśnie wtedy, kiedy czas na sen. A sprawa poważna jest. Okazało się, że w czasie zdalnego nauczania uczniowie z mojej klasy porobili zdjęcia nauczycielom i potworzyli obraźliwe memy. To tak w skrócie naświetlam sprawę. Rozczarowanie nasze jest wielkie. Rodzice początkowo współpracowali z nami w tej sprawie, teraz próbują wybielić dzieci i je usprawiedliwić. Ech... 

Wciąż coś sprawdzam, nie mam zaległości, ale codzienne dochodzi coś nowego do sprawdzania. Praca zajmuje większą część mojego dnia...

Niewiele czytam, ale z niecierpliwością czekam na przesyłkę z książką o Brunonie Schulzu...

Popołudniami staram się wyjść choć na krótki spacer, poszurać liśćmi, złapać trochę słońca, wpleść kolory jesieni we włosy...

A domowy wieczorny czas złocę płomykami świec, ogrzewam aromatami herbat, ten ulubiony to aromat prażonych kasztanów. I staram się rozkwitać, wszak jesień to moja pora :)