wtorek, 11 lipca 2017

Deszczem naznaczone chwile...

Znowu deszcz, zasłony szarych chmur, wilgoć w powietrzu, bujniejsza zieleń. Tylko kwiaty marnieją. O poranku sypię paciorki kawy do młynka i po chwili kuchnię wypełnia ten przyjemny zapach, a potem z ulubionej filiżanki unosi się cudowny, smakowity aromat. Lubię poranki. Lubię mój dom o poranku i myśl, że dzień się dopiero zaczyna i tyle godzin do wypełnienia. Dlatego też lubię wcześniej wstawać :)


Od wczoraj czytam "Płomienną koronę", trzecią i ostatnią część cyklu "Odrodzone Królestwo" Cherezińskiej. Niecierpliwie, z zachwytem czytam i zadowoleniem, bo książka liczy 1082 strony i będę miała duuuużo do czytania...


Wczoraj byłam w banku. Pani zaproponowała mi zainstalowanie na telefonie aplikacji jakieś tam, mówiąc, że będę miała szybciej. Słowo "szybciej" coraz dotkliwiej definiuje świat. A ja, jeśli nie muszę, nie potrzebuję szybciej...


W mojej kuchni królują sezonowe warzywa. Gotuję dania, wykorzystując fasolkę, bób, cukinię, młodą kapustę, marchew, pomidory, ogórki. Wszystko tak pyszne...


Kołyszą się w moim zadeszczonym pokoju dźwięki siestowych płyt. Pulsują w nich drobiny słońca, szumi morze, przesypuje się delikatnie ciepły piasek...


Wtorku, uracz nas słońca blaskiem!