Wszystko nadal się toczy. Na szczęście. Niebo jest cudownie niebieskie, świat rozkwita i pachnie. Tę słodycz snującą się z drzewek owocowych równoważy gorycz dymów, które unoszą się nad ogrodami...
To zdjęcie z mojej małej ucieczki od tu i teraz, ucieczki od siedzenia przed laptopem, ślęczenia nad zdjęciami prac, które nadchodzą pikaniem Messengera, od świata zawężonego do przestrzeni domu. I tak, wiem, że nie wolno wychodzić, ale tak sobie pomyślałam, że my tu na wsi mamy dużo mniejszy ruch, że jeśli ucieknę w polne ścieżki, to nikomu nie zaszkodzę, nikogo nie spotkam...
Jest mi jakoś lepiej po tym spacerze. Czuję się przewietrzona, dotleniona...
A teraz już wieczór się skrada. Niebo nabrało subtelnych różowości, słońce jeszcze chwilę temu było purpurową kulą, zawieszoną nisko nad ziemią. Zwykłe szczęście...
piątek, 27 marca 2020
środa, 25 marca 2020
Dziennik z czasów zarazy...
Siedzenie w domu zmusza do różnych aktywności. Obok tego, że staram się jakoś pracować, wymyślam sobie różne zajęcia, żeby nie zwariować. Dziś zrobię porządki w szafie...
Za oknem świetliste niebo, ani jednej chmurki na nim, niekiedy tę idealność zakłóca trzepot ptasich skrzydeł. I słońce opromienia świat. I coraz piękniej jest wokoło...
Zaczęłam czytać kryminał Semczuka "Tak będzie prościej". I wydaje mi się, że to będzie dobra powieść. Historia osadzona jest w czasach transformacji, kiedy to rodziła się nowa Polska. Podoba mi się przestrzeń, w jakiej się dzieje opowiadana historia: Karkonosze, Śnieżka, Jelenia Góra, Cieplice. To tworzy nastrojową otoczkę. Jest tajemnicze zabójstwo i potem kolejne morderstwa, jest komisarz Ciszewski, są tropy prowadzące do wydarzeń z przeszłości. Przypadkiem natrafiłam na rekomendację w sieci i sobie czytam :)
Poranki ozdabiam rytuałami, swoimi drobiazgami. Dobra kawa, bukiet tulipanów na stole, słodkość małej czekoladki to takie niewielkie przyjemnostki...
I sezon balkonowy uważam już za otwarty. Przytachałam meble z piwnicy i już mogę cieszyć się słońcem i powietrzem, które pachnie wiosną i nadzieją :)
Za oknem świetliste niebo, ani jednej chmurki na nim, niekiedy tę idealność zakłóca trzepot ptasich skrzydeł. I słońce opromienia świat. I coraz piękniej jest wokoło...
Zaczęłam czytać kryminał Semczuka "Tak będzie prościej". I wydaje mi się, że to będzie dobra powieść. Historia osadzona jest w czasach transformacji, kiedy to rodziła się nowa Polska. Podoba mi się przestrzeń, w jakiej się dzieje opowiadana historia: Karkonosze, Śnieżka, Jelenia Góra, Cieplice. To tworzy nastrojową otoczkę. Jest tajemnicze zabójstwo i potem kolejne morderstwa, jest komisarz Ciszewski, są tropy prowadzące do wydarzeń z przeszłości. Przypadkiem natrafiłam na rekomendację w sieci i sobie czytam :)
Poranki ozdabiam rytuałami, swoimi drobiazgami. Dobra kawa, bukiet tulipanów na stole, słodkość małej czekoladki to takie niewielkie przyjemnostki...
I sezon balkonowy uważam już za otwarty. Przytachałam meble z piwnicy i już mogę cieszyć się słońcem i powietrzem, które pachnie wiosną i nadzieją :)
poniedziałek, 23 marca 2020
Dziwny czas...
Za oknem wiosna, aleja kasztanowa w satynowym welonie zieleni, ledwie zauważalnej, ale jednak. Zazieleniły się pola, przyblokowa brzoza kołysze na gałązkach drobne listeczki. Przekwitły krokusy, zaczynają żółcić się żonkile. Świat widziany z okna jest węższy, mniejszy, ale ciągle piękny...
Domowa jestem, staram się nie wychodzić bez potrzeby. Ot, dwa razy w tygodniu po zakupy i na spacery w polne ścieżki. To samotne spacery, w odludnym miejscu. Idę, a linia horyzontu wciąż ucieka, podziwiam odchodzące słońce, którego piękna nie zasłaniają domy, drzewa. W ścieżkach między polami czuję rozległość terenu, a chwilami mi ciasno od myśli, że nie mogę być tam, gdzie bym chciała, że przecież wiem, że izolacja jest koniecznością, a brakuje mi ludzi, że telefoniczny kontakt to wciąż jest mało...
Smartfonowe życie teraz mamy. I to towarzyskie, i to zawodowe. Tak, prowadzę lekcje przez Messenger. Da się. Mój Messenger niemalże nieustannie pika, bo moja praca nie polega tylko na tym, że wysyłam zadania i koniec. Łączę się z tymi, którzy potrzebują, na wideo czatach, sprawdzam nadesłane prace, każdemu wysyłam informację zwrotną, pochwałę, wskazówkę, co poprawić. Nie szaleję, nie wysyłam za dużo. Rozumiem, że niektórzy rodzice pracują i że mogą wysłać prace dopiero wieczorem. I moi uczniowie piszą, że chcą pracować, bo co robiliby tyle czasu w domu, podobnie piszą rodzice. I tak, jest mi przykro, kiedy czytam komentarze w internecie o nauczycielach nierobach. Wszystkich wrzuca się do jednego worka...
Dziś kiedy jeszcze o zwykłej porze nie wysłałam zadań, dostałam pytania, kiedy je wyślę, bo oni czekają. A dziś zadanie będzie inne: starsze klasy poproszę, by obejrzały "Zemstę" w Teatrze Telewizji, a młodsze, by obejrzały "Legendę o złotej kaczce"...
Tak, trochę więcej czytam, niestety niewiele oglądam, bo "Netflix" mi się zbiesił...
Trzymajmy się, bądźmy dla siebie czuli...
Jest przepięknie, jeszcze będzie normalnie...
Domowa jestem, staram się nie wychodzić bez potrzeby. Ot, dwa razy w tygodniu po zakupy i na spacery w polne ścieżki. To samotne spacery, w odludnym miejscu. Idę, a linia horyzontu wciąż ucieka, podziwiam odchodzące słońce, którego piękna nie zasłaniają domy, drzewa. W ścieżkach między polami czuję rozległość terenu, a chwilami mi ciasno od myśli, że nie mogę być tam, gdzie bym chciała, że przecież wiem, że izolacja jest koniecznością, a brakuje mi ludzi, że telefoniczny kontakt to wciąż jest mało...
Smartfonowe życie teraz mamy. I to towarzyskie, i to zawodowe. Tak, prowadzę lekcje przez Messenger. Da się. Mój Messenger niemalże nieustannie pika, bo moja praca nie polega tylko na tym, że wysyłam zadania i koniec. Łączę się z tymi, którzy potrzebują, na wideo czatach, sprawdzam nadesłane prace, każdemu wysyłam informację zwrotną, pochwałę, wskazówkę, co poprawić. Nie szaleję, nie wysyłam za dużo. Rozumiem, że niektórzy rodzice pracują i że mogą wysłać prace dopiero wieczorem. I moi uczniowie piszą, że chcą pracować, bo co robiliby tyle czasu w domu, podobnie piszą rodzice. I tak, jest mi przykro, kiedy czytam komentarze w internecie o nauczycielach nierobach. Wszystkich wrzuca się do jednego worka...
Dziś kiedy jeszcze o zwykłej porze nie wysłałam zadań, dostałam pytania, kiedy je wyślę, bo oni czekają. A dziś zadanie będzie inne: starsze klasy poproszę, by obejrzały "Zemstę" w Teatrze Telewizji, a młodsze, by obejrzały "Legendę o złotej kaczce"...
Tak, trochę więcej czytam, niestety niewiele oglądam, bo "Netflix" mi się zbiesił...
Trzymajmy się, bądźmy dla siebie czuli...
Jest przepięknie, jeszcze będzie normalnie...
czwartek, 5 marca 2020
To już marzec...
Rano budzą mnie ptaki, ponoć to kosy. I poranki są już jasne, ze światłem. Na gałązkach przyblokowej brzozy pojawiły się seledynowe listki. Ta młoda zieleń jest najpiękniejsza w całym roku. I stokrotki bielą się na trawnikach, delikatne, nieśmiałe, pierwsze...
Marzec jak to marzec kaprysi nieco. Dwa dni temu niemal przez cały dzień padał deszcz, jakby chciał obmyć świat z zimowej patyny. Lubię ten czas budzenia się. Każdego dnia przybywa czegoś: światła, nieba, kolorów, listków drobnych, chęci...
Mam nadzieję, że i marazm minie, że częściej wyjdę z domu, że zacznę codziennie spacerować...
Obejrzałam trzy sezony The Crown. I podobają się stroje, wnętrza, muzyka, świetnie dobrani aktorzy. A opowiadane historie są jak podróż przez wiek XX. Czekam niecierpliwie na kolejny sezon...
Przez tę serialomanię nieco mniej czytam...
Domowy czas naznaczam amarantowymi tulipanami, aromatem kawy i kostkami gorzkiej czekolady. Gotuję zupę i dosmaczam ją jazzowymi nutami...
Marzec jak to marzec kaprysi nieco. Dwa dni temu niemal przez cały dzień padał deszcz, jakby chciał obmyć świat z zimowej patyny. Lubię ten czas budzenia się. Każdego dnia przybywa czegoś: światła, nieba, kolorów, listków drobnych, chęci...
Mam nadzieję, że i marazm minie, że częściej wyjdę z domu, że zacznę codziennie spacerować...
Obejrzałam trzy sezony The Crown. I podobają się stroje, wnętrza, muzyka, świetnie dobrani aktorzy. A opowiadane historie są jak podróż przez wiek XX. Czekam niecierpliwie na kolejny sezon...
Przez tę serialomanię nieco mniej czytam...
Domowy czas naznaczam amarantowymi tulipanami, aromatem kawy i kostkami gorzkiej czekolady. Gotuję zupę i dosmaczam ją jazzowymi nutami...
Subskrybuj:
Posty (Atom)