wtorek, 21 kwietnia 2020

W słońcu...

Kawa na balkonie smakuje spokojem i ciszą. Wreszcie umilkły warkoty kosiarek i tylko ptasie piosenki słodzą czas. Patrzę na woal zieleni,  na akwarele bratków w donicach na moim balkonie. Jako umilacz mam nowy numer Pani, po który poszłam dziś na pocztę. Pocztę mam niedaleko, wystarczy przejść przez ulicę i przejść obok mojej szkoły. A tam pustka i cisza, która brzmi i jest niemiła...

Chodzenie w maseczce nie jest przyjemne. Stosuję się do zaleceń, ale nie czuję się komfortowo. Jest mi w niej za ciepło, za mokro potem. Eeee, nie marudzę już...

Staram się znaleźć jak najwięcej plusów w tym trudnym czasie. Minusów jest bardzo dużo, nie widzimy się z M.- to największy minus, nie odwiedzamy się z rodziną z mojego Soplicowa, nie spotykamy się towarzysko ze znajomymi, wciąż zamknięty jest ogród, ludzie się unikają nawet podczas robienia zakupów, w nabożeństwach uczestniczę tylko poprzez media, zamknięta jest biblioteka, nie odwiedzam rodziców na cmentarzu. Stąd szukanie plusów. Jednym z nich jest smarfonowe zycie rodzinne i towarzyskie. Dzwonimy do siebie, najczęściej jak to możliwe, wysyłamy zdjęcia. Nadrabiam zaległości w lekturze, porządkuję pliki w swoim laptopie, na co nie miałam zwykle czasu, oglądam seriami seriale na netflixie, urządzam domowe spa, jeszcze bardziej celebruję chwile i chwilki...

Może kiedyś o tym czasie będziemy myśleć jak o złym śnie? Może zmieni wszystko i odmieni niektórych? A może kiedy to się skończy, wszystko będzie takie, jakie było, a ludzie znów będą popełniali swoje stare błędy?


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Jeszcze będzie...

Popołudnie złocone słońcem, z jasnym niebem, z ćwierkotem ptaków i krakaniem wron, które w koronach kasztanowców w alejach mają swój wroni dwór i gniazdo przy gnieździe. I tak kraczą oby nie czarno. Czasem to krakanie mnie drażni, a czasem go nie słyszę...

Teraz otwarty balkon i lekki wiatr znad kwitnących pól rzepakowych. I szachownica kolorów na polach, z odcieniami zieleni i żółci...

A w wazonie mam bukiet ogrodowych tulipanów. O poranku usłyszałam dzwonek do drzwi, kiedy otworzyłam nikogo nie było, a na wycieraczce leżały przecudne tulipany w koralowej czerwieni, a z dołu dochodził mnie odgłos kroków. A po chwili zadzwoniła koleżanka z pracy i powiedziała, że zostawiła mi trochę wiosny na wycieraczce. I to tak jakoś cudnie rozjaśniło mój dzień, moją samotność w izolacji. Tak mnie to rozczuliło i podbudowało...

Od dziś lasy otwarte, ale mój wioskowy ogród jeszcze nie, czekają do czwartku na wytyczne, a dusza się wyrywa do kwitnących magnolii, rajskich jabłonek, wiśni japońskich, szafirków, tulipanów i innych cudowności. I choć chłodno w nocy i o świcie, to wiosna się rozpędziła i emabluje kolorami i zapachami...

W czasie tej społecznej izolacji namiętnie czytam kryminały. Polecam prześwietny debiut Izabeli Janiszewskiej "Wrzask", to wybornie uknuta akcja, dopracowani i świetni bohaterowie, zawiła zagadka, trzymająca w napięciu zagmatwana historią. I trzecią część Diany Brzezińskiej " Obiecasz mi"czytało się nieźle, bo ciekawiły dalsze losy Ady i Krystiana, no i jeszcze Szczecin w tle. I moje odkrycie. Książki Anny Kańtoch, które czas jakiś zakupiłam i były sobie w czytniku, i jakoś nie mogłam się za nie zabrać. A to książki mroczne, intrygujące, z rewelacyjnie wplecionym kontekstem historycznym i obyczajowym, a do tego napisane tak literacko. Nic tu nie jest takie, jakim się wydaje być. "Łaska", "Wiara", "Pokuta" - warto przeczytać...

I oczywiście wciąż pracuję w domu, układam lekcje, wymyślam zadania, których nie ma w internecie, rozmawiam, stosuję ocenianie kształtujące, piszę wiadomości do rodziców, odbywam wirtualne szkolenia i rady pedagogiczne, wypełniam dokumentację i tęsknię za powrotem do pracy, za normalnością, za gwarem korytarzy i atmosferą pokoju nauczycielskiego, za okienkami w swojej klasie...

sobota, 11 kwietnia 2020

Świątecznie...

Życzę błogosławionych świąt Wielkiej Nocy i tego, by ten dziwny czas pozwolił odnaleźć wszystko co najlepsze. Niech oddalenie bardziej nas zbliży, pozwoli okazać serdeczność i dobro. Wesołego Alleluja!

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Kwietniowe drobiazgi...

Poranek jest błękitny, rozświetlony słońcem, rozćwierkany ptasimi głosami. Mam jeszcze chwilę, nim zasiądę do zdalnej pracy. Chwilę z aromatem kawy, spokojem, ciszą, bo potem zacznie pikać mój telefon, zacznie się dzwonienie, rozmowy, pisanie wiadomości itp.

Znoszę dobrze samoizolację, może dlatego, że umiem być sama. Sama nie samotna. Ratunkiem przed tą samotnością są rozmowy telefoniczne z bliskimi, przekazanie sobie dobrych i ciepłych słów, dzielenie się obawami, serdecznością. Opowiadamy sobie codzienność, wysyłamy zdjęcia, tęsknimy, chcemy być blisko, choć jesteśmy tak daleko od siebie...

Wczorajsza Niedziela Palmowa jakże inna niż zwykle. Hosanna w ciszy domów, w obejrzanym nabożeństwie w telewizji...

Moje ucieczki od tu i teraz to czas na balkonie. To teraz mój azyl, łyk powietrza. Siedzę, gubię oczy w zielonej mozaice pól, w drzewach w alei, którym pozieleniały gałęzie. Czytam, przeglądam czasopisma, wysyłam do M. latawce myśli z długimi ogonami tęsknoty, układam swoje kulawe modlitwy, ocalam ptasie piosenki, marzeniom wygładzam skrzydła...

Wielki Tydzień się zaczyna. Też będzie inny, ale przecież nie mniej refleksyjny, wciąż jest w nim ta Tajemnica, która ratuje...