sobota, 13 lipca 2024

Pocztówka z Bawarii

 

Pozdrawiam z wakacyjnej wyprawy. Mam tu góry po chmury, malownicze widoki, trudy wędrowania, świerszczową muzykę i czas pod innym niebem z M. Jest pięknie!

niedziela, 23 czerwca 2024

Czerwcowe koraliki chwil

Czas pachnie czerwcem, latem i początkiem wakacji. Dziś będę mijać niedzielnie, nieco świątecznie, nieco leniwie i niespiesznie. W wazonie róże, te od uczniów, 3 róże, bo od lat w mojej szkole jest akcja "Datek zamiast kwiatek", to tak w temacie toczącej się pod koniec roku szkolnego dyskusji o prezentach i kwiatach dla nauczycieli, czy zasłużyli, czy nie, o wymaganiach tychże. W roku szkolnym nie lubię dwóch dni: Dnia Nauczyciela i zakończenia roku, właśnie z powodu tych dyskusji. I choć mam swoje zdanie na temat swojej pracy, i "odrzucam pustobrzmiące słowa", to jakieś to przykre...

Za oknem pogodne niebo z żaglami białych chmur. Po wczorajszym deszczowym, przygnębiającym dniu dziś słońce, rześkie powietrze i jakieś ładniejsze kolory w pejzażu. Pachnie kawą, gdzieś blisko jest Anioł Spokoju, lekko plączą się jazzowe dźwięki, a ja jestem w powieściowej "Osadzie" Anny Olszewskiej. Jest tu wszystko, co lubię w kryminałach: zagmatwana sytuacja, cienie przeszłości, sekrety malowniczego Czorsztyna, prowincja, małomiasteczkowa zmowa, mroczny nastrój i świetnie wykreowani bohaterowie. Polubiłam Igora Schutta i kibicuję mu...

Oglądam mecze, nie tylko naszej reprezentacji. Nasza drużyna zagrała dobry pierwszy mecz z Holandią, potem już było słabiej, co czeka nas jeszcze?

Objawienia czerwca: liliowe zmierzchy, a potem cekiny gwiazd złotych, zalane słońcem poranki, ptasie melodie zamiast budzika, zapach jaśminu słodko- gorzki, łubiny, margerytki, róże, truskawki i czereśnie, marcepanowa biel kwiatów czarnego bzu, zieleń drzew, aromat lawendy, rowerowe przejażdżki i balkonowy czas...

Na początku czerwca odwiedziłam Szwecję. Mój bratanek kończył szkołę, świętowaliśmy rodzinnie. Inaczej to się tu odbywa, może nie tak patetycznie i poważnie jak u nas, ale nie mniej wzruszająco. Było radośnie, barwnie, nieco szalenie: przejazd młodzieży na platformach tirów z muzyką, okrzykami i tańcami. Tak trudno uwierzyć, że Mały, bo tak przecież przez lata tak tu o nim pisałam, jest już dorosły i zaczyna dorosłe życie...

A czas u brata to takie niespodziewane wakacje. Musiałam wziąć bezpłatny urlop. I cieszyłam się nie tylko rodzinnym spotkaniem, ale też chwilami na tarasie w woalu zieleni i kwitnących roślin, spokojem myśli, muzyką wody w ogródkowym oczku, słońcem w oczach i innym niebem nad głową...

Mam nadzieję, że letnie chwile i chwilki pozwolą naładować akumulatory, przewietrzyć głowę. Cieszę się naszymi planami wakacyjnymi, ale jeszcze przez tydzień będę chodzić do pracy.

A co u Was?


niedziela, 19 maja 2024

To jest maj...

Jak dobrze snuć się po domu niedzielnie, prawie wakacyjnie. Jak dobrze cieszyć się niespiesznością, błękitem nieba za oknem, zielonymi grzywami przekwitłych już kasztanowców w Alei, aromatem kawy. Łapię drobiny spokoju, cieszę się ciszą światka P.- dziś nie warczą kosiarki, można za to wsłuchać się w ptasie muzykowanie...

Lubię wcześnie wstać, mieć takie poczucie, że dzień będzie dłuższy. Lubię poranki, lubię je celebrować. Kilka przeczytanych stron, zapatrzenie w okno, ta cisza, o której już wspomniałam, garść myśli o M., domowe spa- to takie małe radości...

Maj błogosławi pięknem, zielenią najcudniejszą w całym roku, kolorami rozkwitłych roślin, niebem, które się nie kończy. Lubię ten czas...

I mam też specjalny powód do radości: ósme spotkanie z komisarzem Sławomirem Krukiem, który w tej części jest konsultantem, bohaterem serii Piotra Górskiego. Autor stworzył  nietuzinkową osobowość swego bohatera, wyróżniającego się nieustępliwością, nieszablonowym działaniem, gotowego zrobić wszystko, by schwytać mordercę, rozwiązać zagadkę. Fabuła intryguje, nie pozwala odetchnąć, porywa mrożącymi wydarzeniami. Zapętlam się w tej opowieści...

Powoli dociera do mnie, że zbliża się koniec roku szkolnego, wystawiłam już propozycje ocen, odetchnęłam po egzaminie ósmoklasistów. Nie wiem, jakie będą wyniki, wiem, że dałam z siebie bardzo wiele, by przygotować swoich uczniów do tego wydarzenia. I sprzyjały nam pragnienia, żeby były "Kamienie na szaniec". Były...

Krystalizują się też nasz wakacyjne plany, ale o tym jeszcze szaaaa. Na początku czerwca odbędę podróż za wodę, pojadę do moich na zaproszenie bratanka z okazji zakończenia przez niego szkoły. Mały zaczyna dorosłe życie, a ja przypominam sobie nasze wakacyjne wyprawy w poszukiwaniu skarbów z rozrysowanymi przez Małego mapami, z łopatkami i wiarą, że znajdziemy ten skarb. Życzę mu, aby odnalazł w życiu wszystkie wymarzone skarby...

wtorek, 2 kwietnia 2024

Zauważam...

I po świętach, i wiosna gdzieś przepadła, a przecież w przedświąteczne i świąteczne dni obdarzała ciepłem, słońcem. Brzęczały owady, pachniały kwiaty, świat pozieleniał jeszcze bardziej. A dziś głośny wiatr, szare niebo, za słońcem tęsknota...

Świąteczne dni nie były dla mnie łaskawe. Dopadło mnie jakieś paskudne przeziębienie. Całą jesień i zimę się trzymałam, nie chorowałam w przeciwieństwie do połowy grona nauczycielskiego i połowy uczniowskiej gromady. Trzymałam się dzielnie, aż wiosna mnie złamała. Na szczęście już jest lepiej...

Teraz cieszę się jeszcze jednym wolnym dniem, choć muszę sprawdzić testy, ale to potem. Teraz jest kawa, tulipany w wazonie, radio szemrzące muzyką, spokój w głowie i czytanie "Trzcinowiska" Kingi Wójcik. Zapowiada się nowa, ciekawa seria, z demonami przeszłości i z detektywem Aleksandrem Zamojskim. To on będzie starał się rozwikłać tajemnicę zbrodni sprzed lat, z którą mierzyli się już inni, ale zmowa milczenia, sekrety małomiasteczkowego społeczeństwa, miniony czas nie sprzyjają poznaniu prawdy na temat tego, co stało się nad jeziorem w pewien wrześniowy wieczór 1999 roku. Czyta się świetnie!

I zapatrzyłam się w wielobarwne bratki moje, w zieloność pól widzianych z okna, w coraz wyraźniejszą zieleń na gałązkach kasztanowców w Alei. I tak sobie myślę, że w zwyczajnym życiu wszystko może być piękne i jest, jeśli tylko chce się to zauważać. Zauważam więc. Moment picia kawy z filiżanki z motywem świątecznych królików, hiacyntowy zapach różowy, wiatr za oknem, bo pozwala docenić zaciszność domu, wiosenne dni najpiękniejsze z pięknych, nawet jeśli nieco chłodu w nich...

Jakie są Wasze zauważania i zachwyty?

niedziela, 24 marca 2024

A co u mnie?

Zamiast słońca tulipany, za oknem wiatr wcale nie zielony i niebo, wreszcie jasne, niemal błękitne. Wiosna, ta marcowa panna, kaprysi nieco: pojawia się i znika. To podobnie jak ja, tu w blogowym świecie. Myślałam, że nikt tu już nie zagląda, tyle ciszy pod postami i że blogowe światy nikną. Aż pojawił się wpis Zenzy...

Niedziela Palmowa dziś. Przypomina, że święta blisko, ale zanim nadejdą, to jeszcze czekają na mnie dni z Tajemnicą, dni z samotnością Boga, z prawdami trudnymi do pojęcia, z nadzieją rwaną prosto z Krzyża. Lubię pochylać się nad tą Tajemnicą...

A mój dom w falbankach ładu. Mam już umyte okna i porządki poczyniłam staranniej acz bez szaleństw jakowyś...

Tęsknię sobie za słońcem, patrzę na bratki balkonowe, które licho wyglądają po nocnym przymrozku. Piję spokojnie pierwszą kawę, pozwalam się snuć cichuśko muzyce, niespiesznie celebruję poranek. Po południu oddam się pracy, muszę przed świętami posprawdzać wszystkie prace, klasówki i sprawdziany, które zrobiłam w zeszłym tygodniu. O planowanych zmianach przez nowe władze nic tu nie napiszę, ale swój głos w sprawie listy lektur wysłałam...

Wiosna smakuje chłodem, ale w pejzażu zauważam drobne serduszka listków, forsycje w żółtej sukience, seledynową poświatę w Alejach...

A co u Was?

Dobrej niedzieli! :) 

niedziela, 24 grudnia 2023

Świątecznie...


Niech wśród tej wyjątkowej nocnej ciszy narodzi się to wszystko, o czym marzycie, czego potrzebujecie. Radosnego świętowania życzę! 

niedziela, 17 grudnia 2023

Grudniowe pejzaże...

Najciemniejsze dni w roku. Ostatni miesiąc roku, a przecież nie tak dawno witaliśmy ten 2023. Czy tylko ja mam takie odczucie, że im jestem starsza, tym czas mija mi szybciej?

Trzecia niedziela Adwentu, nazywana srebrną. Lubię ten czas, czas Oczekiwania, czas nastrajania się do Bożego Narodzenia. I tak, wciąż obchodzę święta Bożego Narodzenia, nie święta zimowe, jak ostatnio wokół słyszę. Nie ma takich świąt w kalendarzu, a jeśli mają być, to trzeba przypisać im jakąś datę. I wciąż spotykam się w Wigilię z bliskimi przy wigilijnym stole, a nie, jak słyszę od niektórych uczniów, że mają w ten czas rodzinne spotkanie przy pierniczkach...

 A może to ja jestem jednak dziwna? Nienowoczesna?

W te najciemniejsze dni w roku, lubię zapętlać się tę czerń, wypełniać chwile dla siebie wszystkim tym, co lubię. Gotuję kakao, rozjaśniam czas płomykami świec, czasem zapominam o zegarze, wracam do zdjęć, do dawnego czasu, kiedy święta BN były jeszcze piękniejsze, bo byli rodzice, zapachem kawy maluję porankom uśmiechy, wsłuchuję się w dzwoneczki i fleciki świątecznych piosenek, wypatruję śniegowych gwiazdek i wierzę, że w grudniu każdy dzień może być tym ulubionym...

Nie jestem jeszcze gotowa do świąt, jeszcze robię porządki, bo lubię, jeszcze tworzę listę produktów, które mi potrzebne do działania w kuchni, jeszcze nie mam choinki, ale przecież zdążę...

Mój grudzień. Już po urodzinach Małego i moich. Mały skończył w tym roku 18 lat i jest fantastycznym młodym chłopakiem, a ja...wciąż mam w sobie coś z dziewczyny i cyferki w metryce mnie nie smucą...

Mój grudzień to spokojne grudniowe pejzaże, bardziej jesienne obecnie niż zimowe, czas domu jakoś szczególniej celebrowany teraz, starania, by te dni zapisały się jako najpiękniejsze z pięknych...

A co u Was?