czwartek, 9 grudnia 2010

Jeszcze i te chwile ocalić...

Taka bajkowa zima za oknem. W pejzażu świeżość i jasność bieli. Niebo jest w ciasnym płaszczu mroku, szelestem czerni mży, nie przeczuwa złotego księżyca. Za to pomarańczowe drobiny świateł lamp opromieniają uliczki ciepłą poświatą...

Cichutko uchyliłam kawałek Samotni muzyce. Dźwięki lekko opadają w chwile wieczoru. W ten wieczorny czas wplatam aromat cynamonowo-różanej herbaty. Czy można opowiedzieć smak herbaty?

Nucę coś, co sambą nie jest, ale ma ją przypominać. Światło podwajam blaskiem świec. Z tęsknoty za słońcem palę świece i ubieram się kolorowo. Kupiłam sobie golf w kolorze fuksji, ładnie komponuje się z zielenią i granatem...

A jutro przyjedzie mój M. Zielonymi listeczkami moje oczekiwanie rośnie...

Tego roku tak szybko opadają kartki z kalendarza. Wydaje mi się, że kiedyś czas mijał wolniej. Jakoś tak długo czekało się na wakacje, na kolejne urodziny, na lato u dziadków. A może to tylko takie metafizyczne złudzenie? Może świat kręci się wciąż tak samo, tylko my przyspieszamy z różnych powodów, bez tej uważności na wszystko, co nas otacza?

Takie refleksje. Przed jutrem nie robię żadnych postanowień. Ale będzie podsumowanie: to był piękny i szczęśliwy dla mnie rok. A jutro? Jutro mam urodziny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz