piątek, 31 grudnia 2010

Nastroje...

Widok za oknem wciąż zachwyca. Biel się srebrzy, rozjaśnia wysmukłość drzew, świat wygląda jak na starej fotografii. Zamglone słońce snuje się między kolorami nieba i podkreśla malarskość pejzażu...

Zniknęłam z blogowego świata na kilka dni. Dzieliłam czas z M. To był bardzo domowy, zwyczajny czas, ale taki właśnie lubię najbardziej. Taki jest najszczęśliwszy. Misterium codzienności i małych rytuałów. Wieczorami celebrowaliśmy chwile przy choince i winie, przypomnieliśmy sobie z płyty kolejne odcinki "Lalki". Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się, śmialiśmy i smuciliśmy. Czasem jest tak, jak nie chce się, żeby było. Dziś już jestem sama...

Kawa w ostatnim dniu roku smakuje jak zawsze. Turlają się po podłodze dźwięki z ulubionych płyt. Odbieram od M. telefony z drogi, obiecuję nie być smutną i nie jestem. Nie robię podsumowań, nie robię postanowień. Mam tylko nadzieję, że to będzie kolejny dobry rok...

Moje życzenia będą bardzo zwykłe. Życzę Wam, moi mili Czytelnicy, zdrowia, radości, marzeń do spełnienia i by codzienność jak najczęściej stawała się niezwykłą zwykłością...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz