poniedziałek, 22 lutego 2010

Niczym Kleopatra :)

Weekend upłynął pod znakiem relaksu. Babski wyjazd do Spa okazał się ucztą dla ciała i ducha. Nie przypuszczałam, że tyle przyjemności może sprawić pławienie się nie we własnej wannie. Z entuzjazmem korzystałam z parku wodnego,  jacuzzi i innych dobrodziejstw akwaterapii. Poetycką prawie była "mleczna kąpiel Kleopatry", a prozaicznością trącił "kubeł zimnych doznań", złagodzony potem relaksacyjnym "słonecznym niebem" i innymi przyjemnościami :)

Relaksował nas inny rytm dnia, beztroskie pogaduszki i długie spacery. Plaża była układanką ze zmrożonego śniegu i lodu. Słońce intensywnie świeciło, w bezwietrznym powietrzu wyraźnie czuć było wiosnę, a morze emanowało zielono- szarym spokojem. Tylko mewy swym natarczywym piskiem płoszyły ten spokój...

Obiecałyśmy sobie z koleżankami, że na jednym wyjeździe się nie skończy...

Czuje się już, że dni są coraz dłuższe, że więcej w nich światła. Teraz w zaokiennym krajobrazie niebo zakwitło czerwienią odchodzącego słońca, koronki drzew zaróżowiły się nieco, szafirem mrok się skrada. Tylko wiosna wciąż jest gdzieś daleko...