sobota, 24 sierpnia 2013

Nadal bezbarwnie...

Dziękuję Wam za ciepłe słowa...


Zły czas nadal trwa...


Muszę opiekować się ojcem, który doprowadził się do takiego stanu, że jest wrakiem człowieka...


Mój świat nie jest teraz ładny, jest smutny, a ja muszę odnaleźć w sobie siłę, która pozwoli mi to przetrwać. Na razie czuję wewnętrzny sprzeciw, mam żal do losu i jest mi bardzo źle...

piątek, 16 sierpnia 2013

Bezbarwnie...

Zły czas i trudne chwile przeżywam obecnie. Kolejny sierpień z problemami ojca w tle. I cała gama odczuć: bezradność, niemoc, żal, złość, współczucie...


Pomyślcie o mnie ciepło...

środa, 7 sierpnia 2013

Pocztówka...

O poranku, kiedy Mały jeszcze śpi, wychodzę na taras, by w smudze sierpniowego słońca wypić kawę, pobyć ze swoimi myślami. Patrzę na sroki, słucham szumu ogródkowego strumyka, chodzę boso po wilgotnej trawie...


I tyle spokoju, bo potem walka na drewniane miecze, gra w piłkę, bierki, chińczyka, tysiące pytań, rysowanie kredą przed domem, opowieści o tym jak tata Małego był mały, wyprawy na lody, jazda na hulajnodze i rowerze, malowanie kosmicznych światów, czytanie...


Kiedy rodzice wracają z pracy, Mały zdaje im relacje z godzin spędzonych bez nich. Jest wesoło, gwarnie, zabawnie...


Cieszy mnie, że sprawnie czyta po polsku, trochę gorzej jest z pisaniem, zna tylko drukowane litery, ale uczymy się...


Pod wieczór Mały z tatą wybierają się pojeździć rowerami, a my z bratową idziemy z kijkami. Przemierzamy kilka kilometrów, malowniczą trasą do morza. Wokół góry, pola z łanami zbóż, łąki z kwiatkami barwnymi i pasącymi się owcami...


A wczoraj dzikie gęsi lecące kluczami przypomniały mi o jesieni. Nie czekam jeszcze na nią...


Pozdrawiam najserdeczniej moich Czytelników...