sobota, 25 czerwca 2022

Wakacyjne opowieści...

Nie dociera do mnie, że już są wakacje, że kolejny szkolny rok za mną. Nie był to łatwy rok, bo i zdalne nauczanie, a potem wszystko to, co niosły za sobą wieści o wojnie na Ukrainie. I trzeba było odnaleźć się w tym i zapewnić dzieciom, które stamtąd przybyły poczucie bezpieczeństwa, wspólnoty, jakiegoś funkcjonowania na lekcji. Piszę "jakiegoś", bo trudno było na początku wspólnie pracować z powodu bariery językowej. Wczoraj mogłam powiedzieć głośne "ufff". Zakończyliśmy zajęcia edukacyjne, lekcji nie będzie przez dwa miesiące, ale to nie znaczy, że ja nie będę pracować. W niepublicznej szkole inaczej wygląda czas urlopu dla nauczyciela, ale o tym rozwodzić się będę...

Zatem, zaczęły się wakacje. Dziś kawa na balkonie, kawa z widokiem na kwitnące pelargonie, na makatki pól barwnych od maków i chabrów, na błękit nieba. I ta kawa wypijana niespiesznie, między literkami czytanej książki, tym razem jest to kolejny tom sagi o Lipowie Puzyńskiej. I zamierzam dziś cieszyć się drobiazgami, małymi radościami. Przejrzę letnie powieści na Legimi, coś wybiorę, by się nastroić, pomyśleć o czymś przyjemnym, rozmarzyć się o naszej wakacyjnej podróży...

Lato rozkłada swój wachlarz: czereśnie prosto z sadu, wciąż jeszcze truskawki smakujące słońcem ostatnich upalnych dni, jaśminów zapach, kolory róż, poranki w różowościach wstającego słońca, złote godziny, te popołudniowe, kiedy świat świetlisty, złocisty, rozsnuwający się aromat kwitnących lip, długie wieczory, czas płynący inaczej, ciepły wiatr i wszystkie chwile i chwilki układane gdzieś w kącikach oczu na jesienny czas...

Zaraz wezmę się za ładzenie domu, bo w ostatnich dniach dużo było pracy tej w szkole i trochę zaniedbałam swoje kąty. A potem wybiorę się na koncert do ogrodu i spacer, a jeszcze potem będę cieszyć się cudownym nicnierobieniem :)


niedziela, 5 czerwca 2022

Drobiazgi niedzielne...

Za oknem ptasi koncert na sto głosów i wreszcie ciepły dzień, z błękitnym, jasnym niebem. Świat pachnie niedzielą, a mój dom bukietem z rumianków nazbieranych podczas spaceru. W skrzynkach na balkonie czerwienieją pelargonie. Mam słabość właśnie do tych czerwonych. Dziś mogłam wypić kawę na balkonie, mieć nad głową kawałek swojego nieba i ciszę, bo w sobotę ta cisza jest nieosiągalna, bo wszyscy wokół koszą swoje przydomowe trawniki i hurgoczą kosiarki prawie przez dzień cały...

Weekend spędziłam w Bieszczadach za sprawą książki Michała Śmielaka "Pomruk". Tytułowy Pomruk to mała miejscowość, ze swoimi tajemnicami, folklorem wierzeń i hermetyczną społecznością. A w tle czający się potwór- wytwór przesądów ludowych i zbrodnie. Mnie czytało się świetnie, choć na lubimyczytać.pl czytałam różne opinie, nie zniechęciły mnie one jednak i dobrze...

Wczoraj długi spacer w wioskowym ogrodzie i labirynt rozpachnionych jaśminami, różami ścieżek. Kwitną moje ulubione kosaćce, łubiny i orliki. Przekwita drzewo chusteczkowe. A w ogrodowym pawilonie koncert kwartetu smyczkowego i operetkowe przeboje, okraszane głosami pawi...

Ulatuje niedziela, chyba najszybciej w całym tygodniu. Pierwsze dni czerwca są pełne oczekiwań co do wyjątkowego lata. W myślach piękna pogoda, piękne filmy i książki, piękne słowa i wzruszenia, kwitnący czas wakacji, smaki i kolory ogrodów...

czwartek, 2 czerwca 2022

A świat deszczu pełen...

Wczoraj czerwiec przywitał się burzą i deszczem z gradem. Prawie czarne chmury przeskakiwały kałuże, szemrały liście szarpane wiatrem, rozmazywał się obraz świata. Nie narzekałam, pogoda dostroiła się do mojego nastroju...

Coraz bardziej dociera do mnie prawda, że coraz bliżej wakacje, a ja nie zrealizowałam w niektórych klasach zaplanowanych tematów na ten rok. Najbardziej zależy mi na tych związanych z lekturą. Wszystko to przez to, że po powrocie po zdalnym nauczaniu wróciłam do niektórych omawianych zdalnie treści, bo uczniowie ich sobie nie przyswoili, a były ważne. W zaułkach moich myśli kryje się też niepokój o wynik egzaminu ósmoklasistów, nie spodziewam się rewelacji...

Teraz taka chwila, w której zatrzymuję czas aromatem kawy, smakiem gorzkiej czekolady z solą, rozkołysanymi dźwiękami cicho sączącymi się z radia. W warkocz czasu wplatam dobre myśli o czerwcu. Tęsknię za umiarkowanym ciepłem, słodko-gorzkim zapachem jaśminów, aksamitną wonią róż. Tęsknię za czasem na balkonie, za wystawianiem twarzy ku słońcu, mrużeniem oczu w słonecznym blasku...

Daleko od nieba są świetliste kolory, teraz jest ono szare i mruczy odgłosami dalekiej burzy...

Nie mamy jeszcze skonkretyzowanych planów wakacyjnych. Może w tym roku wybierzemy się na Mazury, a może w jakiś rejon Pojezierza Drawskiego? Trzecia myśl to Gorce. I cieszy mnie, że spotkamy się wakacyjnie z bratem, bratową i Małym, który skończył już szesnaście lat i jest dużo wyższy ode mnie, a co najważniejsze jest sympatycznym nastolatkiem...

Uciekam oczami w zieleń kasztanowców w alejach, zanurzam się w nastrój wczesnego wieczoru i w domowy spokój...