środa, 30 grudnia 2015

Końcoworocznie....

Świat, ten mój za oknem, w marcepanowej szadzi. Przypudrowane delikatną bielą dachy domów i trawniki lśnią w słonecznej pozłocie, a niebo jest dziś litanią jasnych błękitów. Lekki mrozik uczynił powietrze rześkim i przyjemnym...


M. poszedł pobiegać, mam więc chwilę, by zajrzeć do blogowego świata i zostawić kilka słów. Nie robię podsumowań, nie robię postanowień, bo zwykle potem zapominam o nich. Może tylko kilka refleksji mi towarzyszy, a jedna z nich to ta, że mijający rok nie był najgorszy...


Eldka miała rację, pisząc, że "Podkrzywdzie" to książka dla mnie. Zachwycam się narracją, poetyckim językiem. Podoba mi się ten wymyślony przez autora świat, który mógłby być prawdziwy, tyle że dziś takich miejsc i światów nie ma...


Sylwestrowy wieczór spędzimy w domu, we dwoje. Będziemy sobie w blasku choinki i świec...


Niech zbliżający się Nowy Rok przyniesie ładne i szczęśliwe dni. Niech obdarza radością, zdrowiem i czułością. Niech będzie pod znakiem czterolistnej koniczynki :) Wszystkiego najlepszego!

środa, 23 grudnia 2015

Na Świąt Bożego Narodzenia czas...

"(...) Wszechświat stał w pokoju


świąteczną choinką (...).


Trzaskały świeczki,


świerkowe świerszcze,


Anioł zaniemówił


Najpiękniejszym wierszem."


Julian Tuwim "Treść gorejąca" /fragment/


 


Wszystkim moim Czytelnikom życzę najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia wypełnionych zapachem choinki, nutą wspólnie śpiewanej kolędy, ładnymi myślami, czułymi słowami, bliskością i miłością. Niech ten Czas będzie okazją do zadumy i radości...

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Drobiazgi grudniowe....

Gdyby porównać te dni do muzyki, powiedziałabym, że tchną marszowymi dźwiękami. Gonię, biegnę, szukam rzeczom miejsca, ustawiam nowe meble, które najpierw trzeba było skręcić, co wcale łatwe nie było. I wreszcie zachwycam się nową sypialnią...


Trochę mnie tu nie było, choć chciałam zostawić kilka słów. Za dużo się jednak działo i dni okazywały się za krótkie, a noce tak wcześnie podchodziły pod okno, przynosząc zmęczenie...


Ostatnio takie ładne poranki mnie witają. Mają zaróżowione policzki, rozzłocone źrenice i tylko hebanowa czerń drzew nadaje im nieco powagi...


W kuchni obgotowuję wiktuały na pasztet, pachnie rybą w zalewie i cynamonową świecą, która ma ten niezbyt przyjemny rybi zapach pochłaniać i nijak nie pochłania...


Wreszcie usiadłam na chwilę, przy malinowej herbacie i marcepanowym ciasteczku ze śliwką. Ładne świąteczne piosenki umilają mi te chwile. Zaraz wracam do kuchni...


A wczoraj przemiłe, rodzinne spotkanie z bratem, bratową i Małym. Tyle że Mały jest już bardzo duży. Skończył 10 lat, urósł od lata, ma modną fryzurę :) i wciąż jest uroczo dziecięcy i kochany...


Jutro klasowe Wigilie...