piątek, 4 kwietnia 2014

Zwykłe odcienie czasu...

Uchylone okno, lekko falująca firanka, inny odcień światła. Sączy się seledynowa zieleń smukłych brzóz zaokiennych. W płaszczyznach błękitów powolny ruch obłoków białych. Przecinki ptasich skrzydeł filozofują spokojem...


Piątkowo mi jest. A piątki lubię też i za to, że mam mniej lekcji. Przez chwilę, sprowokowana piosenką w radiu, tańczyłam przed lustrem i robiłam miny. Teraz czas pachnie kawą, a ja snuję się po domu wiedziona oczekiwaniem. I jestem oczekiwaniem. Wieczorem rozkwitnę kasztanowymi spojrzeniami M.


I dziś uśmiecham się wiosną: fiołkami w zielonej trawie, promieniami słońca, wiatrem lekkim, kwietnymi woalkami drzew owocowych, złotymi gwiazdkami mleczy, niezwykłym zapachem powietrza, modrym niebem, ptasimi flecikami ćwierkań, wachlarzykami liści coraz zieleńszych...


Zatrzymuję myśli kilkoma przeczytanymi stronami książki. Słowo za słowem bliżej wieczoru jestem :)