Świat dziś otulony białą koronką szronu. Niebo wyostrzyło igiełkami mrozu swoją niebieskość. Z okna mojej sypialni widzę smukłą, majestatyczną czerń drzew. Październik bezszelestnie wychodzi z pejzażu, coraz krótsze oddechy kolorów, promienie słońca zimne, zmarszczki na liściach...
Coraz zimniej, marzną ręce, marzną stopy, marzną myśli, na drzewach liści mniej...
Listopad już wybiera sobie barwy i zapach. Usiądzie "tyłem do światła" w spiralach szarości. "Listopad niemal koniec świata", powrócą motywy deszczu, czasem wdepnę w kałużę smutku...
Dziś tęsknię za żółtymi tulipanami...
W piątki mam na późniejszą godzinę. Smakuję więc poranny czas. Kawą się raczę z czułej filiżanki, słucham jazzowego radia, patrzę na zaokienny krajobraz z kroplą mlecznej bieli...
Po lekcjach wyjadę do wujostwa. Jutro posprzątam grób mamy, poopowiadam co u mnie, będę niezmienną tęsknotą...
piątek, 29 października 2010
piątek, 15 października 2010
W woalkach mgieł jesiennych...
Świat we mgle prześwietlonej słońcem przypomina impresjonistyczne obrazy Mistrzów. I drzewa dziś wyglądają cudownie, rozedrgane swymi kolorami, dziś bardziej pastelowymi, miękkimi od światła. I niebo się uśmiecha...
Mam dziś na później do pracy. Są tego plusy i minusy. Dobrze jest posnuć się porannie po domu, dobrze pozwolić sobie na niespieszność. Moje "na później do pracy" spowodowane jest tym, że w tym roku mam mniej godzin, nie ukrywam, wolałabym mieć ich więcej...
Teraz czas kawy. Otwartym oknem wsnuwa się chłodne powietrze z tymi charakterystycznymi nutami zapachu jesieni. Cicho śpiewa Ewa Błaszczyk. Radośnie mi jest, bo wieczorem przybędzie mój M. Zieleń moich tęczówek rozkwitła oczekiwaniem, niecierpliwość drży w koniuszkach palców...
Dopiero dziś w mojej szkole odbędą się uroczystości z okazji wczorajszego święta. Bardzo wiele tych świątecznych dni, na przestrzeni lat, zapisało się wdzięcznie w mojej pamięci, ale mam też takie wspomnienia, dzięki którym wykreśliłabym to święto z kalendarza...
Zatem dziś będę ustrojona na galowo. Tak naprawdę nie umiem być do końca galowa czy klasyczna. Zwykle przełamuję czymś taki strój. Czasem jest to zielony kwiat z wełny, barwny szal, brosza, duże korale, kolczyki z innej bajki. Dziś będą to kolorowe rajstopy :)
Serdeczności zostawiam dla Wszystkich tu zaglądających. Jak dobrze być w piątku :)
Mam dziś na później do pracy. Są tego plusy i minusy. Dobrze jest posnuć się porannie po domu, dobrze pozwolić sobie na niespieszność. Moje "na później do pracy" spowodowane jest tym, że w tym roku mam mniej godzin, nie ukrywam, wolałabym mieć ich więcej...
Teraz czas kawy. Otwartym oknem wsnuwa się chłodne powietrze z tymi charakterystycznymi nutami zapachu jesieni. Cicho śpiewa Ewa Błaszczyk. Radośnie mi jest, bo wieczorem przybędzie mój M. Zieleń moich tęczówek rozkwitła oczekiwaniem, niecierpliwość drży w koniuszkach palców...
Dopiero dziś w mojej szkole odbędą się uroczystości z okazji wczorajszego święta. Bardzo wiele tych świątecznych dni, na przestrzeni lat, zapisało się wdzięcznie w mojej pamięci, ale mam też takie wspomnienia, dzięki którym wykreśliłabym to święto z kalendarza...
Zatem dziś będę ustrojona na galowo. Tak naprawdę nie umiem być do końca galowa czy klasyczna. Zwykle przełamuję czymś taki strój. Czasem jest to zielony kwiat z wełny, barwny szal, brosza, duże korale, kolczyki z innej bajki. Dziś będą to kolorowe rajstopy :)
Serdeczności zostawiam dla Wszystkich tu zaglądających. Jak dobrze być w piątku :)
środa, 13 października 2010
Porannym skrótem...
Poranek zatracił się w mgle perłowej, nieprzezroczystej, mlecznej. Sennie, mokro, brak słońca, niedosyt światła. Niebo mży szarością i udaje beztroskę. Krajobraz zaokienny rozedrgany i nieco rozmazany. A u mnie świat pachnie kawą i smakuje owsianymi ciasteczkami...
Lubię środy za późniejszą godzinę rozpoczynania pracy. Ocalam drobiny środowych porannych chwil. Dziś głaszczę srebrny czas w pelerynie z mgieł, otulam się dźwiękami "Trójkowego" grania, nastrój zaprawiam muzyką, staranniej maluję oczy, wydłużam spojrzenie czernią tuszu...
Ostatnio jakoś mniej magii w moim życiu...
Wczoraj byłam w Miasteczku, by odświeżyć odcień swych rudych włosów. Moja pani fryzjerka jest artystką. Uśmiecham się do lustra i do moich nowych granatowych zamszowych kozaków. Tak niewiele trzeba, by poczuć się ładniej :)
Październik ucieka jakoś tak szybko. Dni mijają w stałym rytmie: dom-praca-dom. Staram się odbyć codziennie krótki spacer. Mieć czas na oczarowanie barwami, na szelest liści pod stopami, na jesienny zapach powietrza. To takie małe ucieczki...
Lubię środy za późniejszą godzinę rozpoczynania pracy. Ocalam drobiny środowych porannych chwil. Dziś głaszczę srebrny czas w pelerynie z mgieł, otulam się dźwiękami "Trójkowego" grania, nastrój zaprawiam muzyką, staranniej maluję oczy, wydłużam spojrzenie czernią tuszu...
Ostatnio jakoś mniej magii w moim życiu...
Wczoraj byłam w Miasteczku, by odświeżyć odcień swych rudych włosów. Moja pani fryzjerka jest artystką. Uśmiecham się do lustra i do moich nowych granatowych zamszowych kozaków. Tak niewiele trzeba, by poczuć się ładniej :)
Październik ucieka jakoś tak szybko. Dni mijają w stałym rytmie: dom-praca-dom. Staram się odbyć codziennie krótki spacer. Mieć czas na oczarowanie barwami, na szelest liści pod stopami, na jesienny zapach powietrza. To takie małe ucieczki...
Subskrybuj:
Posty (Atom)