środa, 27 marca 2019

Słów kilka...

Poranne niebo jest chustą szarości we wszystkich jej odcieniach. Pewnie za chwilę się rozpada. Do ostatnich dni pasuje przysłowie o pogodzie w marcu. I znowu jest zimo, a słońce wydaje się być gdzieś daleko...

Domowe sposoby leczenia się nie pomogły i skończyły się zapaleniem oskrzeli, antybiotykiem i zwolnieniem lekarskim. Leżę zatem, piję herbaty z imbirem i sokiem malinowym, łykam medykamenty i chcę być już zdrowa, a nade wszystko nie kaszleć tak męcząco...

Czytam, oglądam kolejne odcinki kryminalnego serialu "Ślad", śpię, odbieram telefony od koleżeństwa z pracy. I jakoś mi tak cieplej w duszy po tych telefonach :)

Jakoś straciłam przyjemność z picia kawy...

poniedziałek, 18 marca 2019

Niebo jak morze bezbrzeżne...

Tyle nieba za oknem i wieczór w tylu odcieniach niebieskiego. Dom spowity w złote światło lampy i w ciszę, bo dziś ciszy potrzebuję bardzo. Przedwiośnie smakuje zimnym wiatrem, deszczem, chłodem. I choć tak mało słońca w pejzażu, to zieleni przybywa każdego dnia, tej pierwszej seledynowej, jaśniutkiej, młodej i świeżej...

Niedziela była bardzo domowa, właśnie z powodu pogody, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo, bo miałam dużo sprawdzania. Wieczorem z przyjemnością obejrzałam kolejny odcinek "Stulecia Winnych". Książkę czytałam jakiś czas temu, więc fabuła mi nie obca, ale zachwycam się malarskością kadrów, półcieniami, światłem, miejscem, które udaje książkowy Brwinów...

Polubiłam Konstancję, bohaterkę książki Grażyny Jeromin- Gałuszki "Folwark Konstancji". To pierwszy tom sagi, a sagi uwielbiam i książki Pani Grażyny takoż. A ta zachwyciła mnie od pierwszej strony. Piękny świat wykreowała pisarka, przepięknym, literackim językiem się posługując...

Dziś mój tato, gdyby żył, skończyłby 73 lata. Chwilami nie mogę uwierzyć, że to już 5 lat minęło, od kiedy go nie ma. Byłam dziś na cmentarzu...

Herbatą malinową serce ogrzewam...

wtorek, 12 marca 2019

O wiośnie...

O poranku świat był polukrowany przymrozkiem. Może i ładnie to wyglądało, ale oczekiwania są inne. Wiosny już się chce. Codziennie wypatruję jej śladów, czekam na zapach fiołków, na słoneczność forsycji, na niebo w szczypankach błękitów. A ona, ta wiosna, coś kaprysi, ociąga się...

Mam teraz okienko. Jestem w swojej klasie, piję herbatę owocową. Miałam sprawdzać wypracowania, ale już po pierwszym zniechęciłam się. Ósmoklasiści nie przeczytali na wczoraj "Quo vadis", wcześniej omawiałam "Pana Tadeusza" na podstawie filmu. Czy tylko ja mam tak nieobowiązkowych i lekkomyślnych uczniów? Szukałam wsparcia u rodziców, wysyłając wiadomość poprzez dziennik internetowy. Otrzymałam odpowiedź od jednej mamy. Znak czasów?

W sobotę byliśmy z M. w teatrze. Sztuka nosiła tytuł "Ostra jazda" i była zabawną komedią dla dorosłych. Pozwoliła zapomnieć o problemach, zrelaksować się i odreagować. Wyśmienity był Baka, Sadowski, świetna Wójcik. Polecam :)

Dni mijają za szybko. Dziś wtorek, a ja już jestem zmęczona. Wczoraj pracowałam do 15, potem długo sprawdzałam w domu prace klasowe, dziś po 7. lekcjach mam zajęcia pozalekcyjne, na szczęście rozwijające, więc będzie twórczo i może ciekawie...

Znowu wracają przygnębiające tematy związane z likwidacją gimnazjów...

czwartek, 7 marca 2019

Chmury i wiatr...

Bazie już są i zielone pączki na przyblokowym krzaku bzu. I żurawie głosy niosą się tęsknie niebem. Trawa się zieleni, ale to żadna nowość, bo trawa jest wieczna. Bielą się kępy przebiśniegów. I to wszystko uszczęśliwia...

Pamiętajmy o Osieckiej. Nikt tak jak ona nie potrafił pisać o życiu, o miłości, czułości, tęsknocie, smutku, samotności i czułości, o nas. Dziś rocznica jej śmierci. Bez jej poezji jest się o coś uboższym...

Trudne dni mam z powodu problemów z uczniem i jego problematycznymi rodzicami, którzy każde jego przewinienie usprawiedliwią, obrócą na jego i swoją korzyść. A dzieciak jest wyjątkowo cyniczny i potrafi nieźle grać...

Przyjemność i spokój znajduję w książce mojej ulubionej Agnieszki Janiszewskiej. "Po drugiej stronie" to dwutomowa opowieść niespiesznie snuta, łącząca przeszłość z teraźniejszością. Są w niej powroty do trudnej, bolesnej dla Blanki, głównej bohaterki, przeszłości, niedomówienia i tajemnice. A nade wszystko urzeka literacki język, piękny i liryczny...

Nadal w moim domu czerwienią się tulipany, pachnie herbata z imbirem i czas złocą kulki świateł...

A jutro M. przybędzie...


poniedziałek, 4 marca 2019

W deszczu...

Za oknem deszczowa nawałnica. Przez chwil kilka nie było światła. Zapaliłam świeczki, zaparzyłam herbatę i zrobiło się tak jakoś jesiennie. A przecież wiosna blisko. Dziś byłam ze swoją klasą na warsztatach w ogrodzie, a tam bielą się dzwoneczki przebiśniegów, śnieżyc, ranniki zimowe są jak słoneczka, a wśród traw krokusy w żółtych i fioletowych spódnicach. I powietrze pachniało mokrą ziemią, świeżością i zielonkawym wiatrem. I pięknie już jest...

Od jakiegoś czasu jestem posiadaczką czytnika. Myślałam, że tylko papierowe książki jestem w stanie czytać, bo przecież zapach i szelest kartek, bo książka tak cudnie dopasowuje się do ręki. Okazuje się, że czytanie na czytniku też sprawia frajdę, szczególnie kiedy można korzystać z podświetlenia. Do zakupu ustrojstwa zmusiła mnie sytuacja: mam niezbyt duże mieszkanie i niestety nie mam już miejsca na kolejny regał, niektóre książki ułożone w stosiki stoją na podłodze. I choć wiele przeczytanych czytadeł i kryminałów oddaję na akcje charytatywne czy loterie, to i tak wciąż mam za mało miejsca...

Ucichł wiatr za oknem, niebo jest w szalonych granatach i fioletach, za chwilę stanie się czerń. Wciąż płomyki świec rozświetlają pokój. Piję malinową herbatę. Ułożyłam test dla ósmoklasistów z "Pana Tadeusza". Wypadnie pewnie nijak, bo dwie osoby przeczytały, reszta bazowała na filmie, a i tak trzeba było tłumaczyć z "polskiego na nasze" :) 

Przez ten blox wiele osób rezygnuje z pisania i nie szuka nowych miejsc. Szkoda, bo to ludzie tworzyli ten blogowy świat, to dzięki nim pisanie nabierało barw...

niedziela, 3 marca 2019

Niedzielnie...

Pogubiłam się w blogosferze i sama już nie wiem, gdzie będzie to moje nowe miejsce. Nie umiem tu przenieść wpisów. Może po prostu pisać, a stary blog mieć zapisany na dysku?

Niedziela w deszczu. Szyby zapłakane, za oknem szarość tak mało wiosenna, taka smutna. Weekendowy czas spędziłam z M. I to był dobry czas, domowy, w bliskości. W sobotę byliśmy na spacerze, takim z wiosną w tle. Ptaki ćwierkały jakoś tak żwawo, złociły się leszczyny w bladym słońcu i przebiśniegi zaświadczały, że wiosna się zbliża. I chce się słońca, zieleni i zapachu powietrza w odcieniu zieleni...

Teraz czas pachnie kawą i smakuje ciastem z jabłkami. Snują się dźwięki z płyty Anny Marii, a w wazonie czerwienią się tulipany. Moje najulubieńsze to żółte, ale nie było już, więc kupiłam czerwone. I dziś nie sprawdzam prac ni sprawdzianów, dziś się resetuję :)

I czekam na wieczór, na zapowiadany w jedynce serial "Stulecie Winnych". Ciekawa go jestem, bo czytałam książkę i bardzo mi się podobała...