wtorek, 22 października 2019

Złote skrzydła października...

Jakiż piękny jest tegoroczny październik, jak złoci się w słońcu, błogosławi kolorami. W pejzażu przybyło czerwieni i purpury, żółci nakrapianych brązem, miedzianych odcieni, a wszystko to na tle wciąż żywej zieleni. Pięknie jest!

Pięknie jest na spacerach w moim wioskowym ogrodzie, w ścieżkach wysypanych liśćmi, których odcieni opisać nie sposób, w koronach drzew nieco już ażurowych, w słońcu pastelowym, które wydobywa z tej liściowej pory te wszystkie półcienie, półtony i refleksy. Pięknie jest popołudniową porą, kiedy słońce odchodzi, a niebo płonie tą czerwienią, która przywołuje melancholie i nostalgie trudne do zdefiniowania, ale pozytywnie dotykające duszy i serca. I wieczorami jest pięknie, kiedy szafirowy zmrok łasi się kocio za oknem, kiedy płomykami świec złocę czas, nastawiam płytę z jakimś jazzem i czuję się tak po mojemu dobrze...

Kończy się moje zwolnienie lekarskie. W czwartek wracam do pracy. I cieszę się, i nie :) Choć trwała moja rekonwalescencja, obwarowana różnymi: "nie można, nie należy, uważać, oszczędzać się", to dobry to był czas dla mnie. Wypoczywałam, czytałam, oglądałam filmy i seriale. I byłam na wspaniałym koncercie w filharmonii szczecińskiej, kiedy to występowała Grand Orkiestra z Odessy, wykonując piosenki francuskie...

I my na widowni znaleźliśmy się pod dachami Paryża, na Polach Elizejskich, pod Wieżą Eiffla, w kabaretach itd. Było lirycznie, zabawnie, wzruszająco, przejmująco, cudownie. Wykonawcy mieli cudowne głosy i charyzmę. Kiedy jedna z wykonawczyń wykonywała piosenki Edith Piaf, miałam wrażenie, że to sama pieśniarka śpiewa tym swoim charakterystycznym głosem...

Weekend spędziłam u M. Potrzebowałam innego nieba nad głową, innych miejsc, inaczej spędzanego czasu. I choć nie mogłam jeszcze się forsować nadto, spacerowaliśmy długo, ciesząc oczy złotą jesienią, zawężając świat do przytulnej knajpki, spędzając wieczór w domowych zaciszu...

Mam już kolejny tom sagi o Lipowie. Ciekawa jestem kolejnej mrocznej historii opowiedzianej przez Puzyńską. A do czytania mam herbatę pachnącą prażonymi kasztanami...

A za tydzień spotkam się bratem i bratankiem i nucę z radości pod nosem laj, laj, laj :)

środa, 2 października 2019

Z milczenia...

Deszcz srebrzy świat. Pada, leje, kropi, mży i tak od kilku dni. Z tęsknoty za słońcem zapalam świeczkę, bo "taki wieczór choć rano". A ona pachnie pięknie jesienią, pachnie cynamonem i jabłkami. I kawą pyszną się raczę o nazwie "Rozgrzewający rum". Są w niej nuty imbiru i rumu właśnie, idealne na taki dzień jak ten...

Domowa jestem. Czytam, oglądam seriale na Netflixie. Teraz "Hinterland". To brytyjska produkcja. Ma niesamowity nastrój. Akcja dzieje się w walijskim miasteczku, które wydaje się być idylliczne, ale takie nie jest. Położone nad morzem, otoczone niezwykłą, dziką naturą. A mieszkańcy mają swoje mroczne tajemnice, ich losy wciągają i emocjonują. W tej małej społeczności święty spokój chce odnaleźć poraniony przez życie detektyw Tom Mathias. Niestety musi zmierzyć się z mrocznymi sprawami małego miasteczka. Ogląda się wybornie...

Uciekły mi dwa tygodnie września. Nie wplotłam we włosy nitek babiego lata, nie zrobiłam korali z dzikiej róży. Złota jesień jest w moich marzeniach. I długi spacer, szuranie liśćmi i zbieranie kasztanów. Weekend spędziłam z M. To był bardzo dobry czas, domowy, bo pogoda niestety nie sprzyjała wyjściom...

Milczałam. W tym milczeniu był czas na zadbanie o własne zdrowie, po drodze szpital, operacja i dochodzenie do siebie. Teraz jestem na zwolnieniu lekarskim i dbam o siebie :) I myślę, że jest dobrze...