niedziela, 25 marca 2012

Szeptem porannym...

Poranek w aureoli światła. Złotymi nićmi słońce splata różne odcienie młodej zieleni. Uśmiechnięte niebo z roztańczonymi skrzydłami ptaków. Dzwoneczkami ich głosów seledynowe listeczki drżą cicho. Niesamowita lekkość powietrza i zapach kawy w ulubionej filiżance...

Jazzowe dźwięki nawilżają dom. Czekam na znajomy dźwięk telefonu, na czas porannych słów. W moich oczach zieleń w odcieniu spokojnej tęsknoty...

Niedzielne uliczki bezludne, w jakimś półśnie, bezruchu...

Wczoraj ładziłam dom. Umyłam okna, kilku drobiazgom zmieniłam miejsce, ukrochmaliłam serwetki, odkurzyłam książki, pozbyłam się niepotrzebnych rzeczy i starych czasopism. Na balkonie pranie schło dotykane słońcem i finezyjnym wiatrem...

Warto przeczytać "Rozwiązłą", choć to niełatwa proza...

Dobrze jest mieć niedzielę. Dobrze jest obudzić się bez natarczywości budzika, pozostać w cieple kołdry, zatrzymać myśli kilkoma przeczytanymi stronami książki, cieszyć się słońcem zaglądającym do okna i pastelową różowością rozkwitłego wczoraj hiacynta...

Dobrej niedzieli Wam życzę...

niedziela, 11 marca 2012

Przedwiosenne okoliczności...

Niebo dziś pełne słońca było, jasne i świetliste, uniebieszczone. A teraz w smużkach lawendowych odcieni, w różowawych lśnieniach i szafirowych refleksach. I tyle w nim spokoju i cichego piękna...

Przepadłam na trochę. Słowa mi się gdzieś zagubiły...

Wiosna jest coraz bliżej. W zapachu powietrza ją wyczuwam. Dostrzegam ją w ptasich kluczach na niebie, w kolorach krokusów, w nieśmiałości pączków na gałązkach, w bieli przebiśniegów i śnieżyc, w radosnej żółci rannika zimowego.

Raczę się herbatą z Sade, objadam szarlotką od cioci, delektuję tulipanami w ceglastym kolorze...

Czekam na kuriera z paczką. Będzie w niej książka o Białoszewskim i jego dziennik...

I czekam na wiosnę w sobie, i na swoje światło...