środa, 25 listopada 2015

W dźwiękach błogich będąc...

Za oknem pierwszy śnieg pada. Świat wygląda uroczyście, puszyście i miękko. Pada i nie topnieje, bo termometr wskazuje minusową temperaturę. Zima się zapowiada...


Ostatnie dni wydłużone o pisanie kartek z ocenami (przedwczoraj), radę i zebranie rodziców (wczoraj), dyskotekę andrzejkową (dzisiaj). A jeszcze muszę przygotować się do weekendowego zjazdu...


Prowadzę pierwsze zajęcia rewalidacyjne i na koniec słyszę od chłopca, z którym je mam, że tak szybko minął mu czas i że się nie nudził. Kolejne również mijają nam "fajnie". Na korytarzu, kiedy dyżuruję, podchodzi i zadaje pytania. Uśmiecha się, kiedy gdzieś się widzimy. Uśmiecham się i ja...


Poranek przed pracą pachnie mi kawą. I wreszcie mam czas, żeby przesłuchać "Siestę 11". Pozwalam zaczarowywać się dźwiękami, a najbardziej chyba tym z piosenki "Me jedyne niebo" z repertuaru AMJ, tym razem w wykonaniu Kurta Ellinga. Zanurzam się w muzykę, nastrajam na trudny dzień, wszak przez wiele godzin moje uszy będą musiały znosić dyskotekowe rytmy i hałas :)


A wtedy nie byłam w kinie. Dopadł mnie jakiś wirus i musiałam zwolnić się nawet z 2 ostatnich lekcji...


Podoba mi się ta biel w pejzażu. Tak ładnie pojaśniał świat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz