Obudził mnie wiatr, huczał za oknem i słychać go było w kominie. Nie mogłam już zasnąć, więc dzień zaczął się dla mnie przed siódmą, jak w zwykły dzień. I nadal wieje, i lecą z drzew liście. Wyglądają jak złote konfetti w noc sylwestrową...
Ładne niebo za oknem. W ostatnich dniach szarość płynęła obłokami, mgły się snuły perłowe. A dziś błękit wyrazisty, słoneczny blask i jasność...
M. ma zajęcia ze studentami, więc dzwoni z przerw. Mnie czas mija domowo i raduję się, że nie muszę wychodzić w tę wietrzność...
Po południu odwiedzi mnie koleżanka, dokończymy naszą prezentację na zajęcia za tydzień...
Czekam na przesyłkę z internetowej księgarni, a w niej, oprócz innych książek, będzie także "Feblik"- najnowsza powieść Musierowicz...
Esperanza Spalding mi śpiewa, w aromat kawy opadają z polotem dźwięki tak pasujące do niedzieli...
Z potrzeby zanurzenia się w coś lekkiego czytam "Niskie drzewa" E. Cielesz i dość dobrze mi się czyta...
Niedzieli spokojnej życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz