środa, 11 listopada 2015

Niebem szarość płynie...

Szary dzień. Wiatr bezlitośnie strąca liście z drzew, coraz ich mniej, coraz mniej złota w pejzażu. Za oknem wiązki dymów nad kominami, figlarne wróble, niewielki ruch. Na balkonie flaga łopoce...


Dobry poranek. Wylegiwanie się w łóżku z książką w dłoni. Potem spokojnie jedzone śniadanie, aromat kawy zmieszany z dźwiękami radiowego grania. I grudniaczek już zakwitł, i myślę, że za szybko, to taki bożonarodzeniowy kwiat...


Wczorajsze popołudnie spędziłam z Borejkami. Dobrze było znowu znaleźć się w ich świecie. Może trochę idealizowanym, ale dobrym, ciepłym, pełnym życzliwości i miłości. Lubię dowiadywać się, co u Borejków, lubię ich wartości, rozmowy, trochę idylliczne bycie. I jestem jeszcze w tych upalnych dniach, opisanych w książce, podziwiam księżyc, zachwycam się arkadyjskimi pejzażami i nawet smakuję arbuzowe lody, choć za arbuzem nie przepadam. I oczywiście zachwycam się językiem i stylem Musierowicz. A jutro zaniosę "Feblika" swoim uczennicom, mamy taki szkolny klub wielbicielek Jeżycjady i one już nie mogą się doczekać. Zanim książka pojawi się bibliotece, niech czytają moją...


Niestety czeka mnie dziś sprawdzanie próbnego egzaminu :(


Teraz jednak zamierzam jeszcze chwil kilka cieszyć się wolnością. Podszykuję obiad, przejrzę nową Urodę Życia, dostaną od koleżanki, zaparzę herbatę i posłucham patriotycznych pieśni, a może i zaśpiewam :)


Dobrego dnia i sympatycznego świętowania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz