piątek, 24 października 2014

Nieprzelotnie...

Widok z mojego okna przypomina dziś smutną pocztówkę. Mokry pejzaż, szara mżawka, szare cienie, światło umiera. W tym wszystkim kilka barwnych detali: przydymiona czerwień owoców dzikiej róży, żółć ostatnich brzozowych listków i jeszcze trochę wdzięcznej zieleni...


Byłam na spacerze. Kapturem odgrodziłam się od szarego świata, od nieba ze zgasłym błękitem...


Chciałabym napisać: czas rozpalić w piecu, swój mogę tylko włączyć i robię to, bo zimno igiełkami dotyka. Do ciepła kaloryferów dodaję płomyki świec. Pachną jabłkiem i cynamonem, ładnie tak...


Jesienna suita. Październik w sukience skrzydlatych liści, w perełkach deszczu, w gracji siwych mgieł, w kosmatych szalach wiatru...


Ta jesień to oczekiwanie na "Siestę 10", na "Księgi Jakubowe" Tokarczuk i "Gniew" Miłoszewskiego. To moje nowe botki na niebotycznych, acz wygodnych obcasach, paznokcie w czekoladowym kolorze, ciemniejszy odcień włosów, miękki kardigan, popielaty szal w barwne kwiaty, świeca o zapachu migdałów i aromaty nowych herbat...


W zaokiennym mroku bursztynowe światło ulicznych lamp i ten srebrzysty deszcz, który pozwala cieszyć się domem i zamyślać słowami piosenek z płyty Anny Marii "Szeptem"...


Jesień to pora domu, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz