niedziela, 26 czerwca 2011

Między słowami...

Szare niebo, szare krople na szybie, szara niedziela. Nawet zieleń drzew wydaje się być szarawa. Dziś uwiera mnie ta szarość. Od tej szarości chłodu tyle. Tęsknię za kolorami... 

Za oknem nieruchomy krajobraz, niedzielnie bezludny, odświętny trochę...

Przestawił mi się wewnętrzny zegar i od szóstej już nie śpię. Odmierzam czas misterium drobiazgów, poganiam minuty. Nie jestem świąteczna. Udaję, że nie ma niedzieli...

Zapach kawy się snuje, bo senność jakowaś mnie ogarnia. Przestrzeń złoci słonecznik w wazonie. Davis mi towarzyszy i maślane ciasteczka, które znikają z talerzyka nazbyt szybko. Czytam. Oglądam telewizję. Z przyjemnością obejrzałam nadawaną przed południem "Damę kameliową", a teraz daję się uwodzić dźwiękom i obmyślam chwile na przyszły tydzień, kiedy to pojawi się u mnie M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz