czwartek, 9 czerwca 2011

Inne światło, inne kolory...

Powietrze wciąż ciepłe, muska skórę, złoci ją nieśmiało. Cisza jasnego nieba zaróżowiona nieco. Otwarte okna. Oddycham lekkim wiatrem. Kwitnące lipy otumaniają zapachem. Po podłodze turlają się dźwięki. Znowu Turnau. "Historia pewnej podróży". Niezwykła podróż przez dźwięki i słowa...

Krajobraz za oknem w szmaragdowej poświacie. Po nocnym deszczu zieleń ożyła, nabrała soczystości, wypiękniała. Lżej dziś oddychać. A jakie zapachy cudne, odświeżone padaniem. Kolorom wrócił blask. Dzikie róże w idealnie dobranych fuksjowych płatkach, czerwone sukienki maków jak u Moneta, wyrazista niebieskość chabrów, purpura peonii...
 
Piję zaparzoną w kubku melisę. Cieszę oczy żółtymi irysami w wazonie. Serce mam rozgrzane myślami i tęsknotą za M. 

Maluję paznokcie kolorem "piasek pustyni". Zadowalam swoją próżność :) Także drewnianymi kolczykami. Tak ładnie się kołyszą :)

Otwarta walizka czeka na spakowanie. Jutro wyjeżdżam na weekendowe szkolenie. I cieszę się na nie. Potrzebuję innego nieba nad głową, innego zapachu powietrza, małej odmiany...

I cieszę się, że niedługo wakacje rozłożą skrzydła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz