Krajobraz za oknem w szmaragdowej poświacie. Po nocnym deszczu zieleń ożyła, nabrała soczystości, wypiękniała. Lżej dziś oddychać. A jakie zapachy cudne, odświeżone padaniem. Kolorom wrócił blask. Dzikie róże w idealnie dobranych fuksjowych płatkach, czerwone sukienki maków jak u Moneta, wyrazista niebieskość chabrów, purpura peonii...
Piję zaparzoną w kubku melisę. Cieszę oczy żółtymi irysami w wazonie. Serce mam rozgrzane myślami i tęsknotą za M.
Maluję paznokcie kolorem "piasek pustyni". Zadowalam swoją próżność :) Także drewnianymi kolczykami. Tak ładnie się kołyszą :)
Otwarta walizka czeka na spakowanie. Jutro wyjeżdżam na weekendowe szkolenie. I cieszę się na nie. Potrzebuję innego nieba nad głową, innego zapachu powietrza, małej odmiany...
I cieszę się, że niedługo wakacje rozłożą skrzydła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz