piątek, 24 czerwca 2011

Prawie wakacyjnie :)

Obudziły mnie ptaki. Otwartym oknem wchodziły do mojego snu ich ćwierkoty i świergolenia. Wstałam więc, kręcę się po domu, cieszę się zaokiennym słońcem, bo ostatnie dwa dni deszczowe były, smutne gołębiosiwym niebem...

Pożegnanie z moimi trzecioklasistami było niezwykłe. Kiedy wygłosiłam pierwsze zdanie swojego przemówienia, dziewczęta zaczęły szlochać, chłopcy byli uroczyście poważni. Długo się żegnaliśmy, ostatnie rozmowy, ostatnie wspólne zdjęcia, objęcia i uściski. Początki nasze nie były łatwe, obserwując ich w pierwszej klasie, myślałam, że nie uda mi się ich zintegrować, byli z różnych szkół, że będą w tych swoich grupkach, że chłopcy będą sobie, a dziewczęta sobie. A jednak udało się nam zżyć, polubić i być zgraną klasą. I żal, że właśnie teraz muszą odchodzić...

Nie przyjmuję od uczniów prezentów, z zasady, ale nie mogłam nie przyjąć w tym roku. Moi wychowankowie przygotowali dla mnie album ze swoimi i naszymi, klasowymi zdjęciami, obrazującymi nasze trzyletnie bycie razem. Wszystko to okrasili miłymi wpisami wspomnieniowymi. Obiecałam przynieść kiedyś ten album na spotkanie po latach :)

Jeszcze nie czuję, że są wakacje, zresztą następny tydzień będę jeszcze w pracy, ale jestem już spokojniejsza, napięcie opadło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz