poniedziałek, 8 listopada 2010

Wydłużając wieczorowi rzęsy :)

Czy listopad może być ładny? Taki malowany szarą kredką, bezsłoneczny, bez światła, bez kolorów. W płótnie mgieł, z drzewami kreślonymi hebanową czernią, z popielatym tweedem nieba, ze smutkiem w powietrzu...

Teraz za oknem wielki wiatr i rytmiczne stukanie deszczu. Na szybach zatrzymują się krople do łez podobne. Migocą pomarańczowe, rozmazane światła ulicznych latarń. Ciepłem wibrują kaloryfery...

Gorzka jest historia życia Wiery Gran. Czytam książkę Tuszyńskiej...

Z głośnika sączy się jazz. Koi, kołysze, rozmarza. Mantruję myślami o M. Wieczór w jesiennym skupieniu nad herbatą Earl Grey. Smakowita kandyzowana żurawina. Cynamonowe świece pachną tylko dla mnie. Zachwyt muzyką. Billie Holiday śpiewa jak anioł...

Zupełnie przypadkiem odkrywam, że ktoś fragmentami moich notek podpisuje zdjęcia. Zdjęcia samochodów. To nawet zabawne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz