piątek, 28 maja 2010

Nie ten czas...

W chłodnym granacie nieba plączą się pasma niebieskiej melancholii. Znowu długie nitki deszczu wiążą odcienie szarości, uliczki srebrzą kałużami. W prochowcu niepogody jesienny maj odchodzi. Nie był łaskawy, brakiem światła rozmazywał dni i tyle nieszczęść się stało, tyle strat...

Dookreślam wieczór piosenkami Grechuty, miodowym światłem lampy z wiklinowym kloszem, smakiem czerwonej herbaty...

W miękko opadających dźwiękach tęsknota za M. się kołysze. Czasem trudno być oczekiwaniem. Czasem trudno odgonić niepotrzebne myśli...

I wiosny mi brak, tej prawdziwej, słońca w źrenicach, motyli w słońcu, poranków ze światłem, nieswoich słowików, nieba zakwitającego gwiazdami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz