Męczy ta szarość nieba. Męczy bezsłoneczność. Maj wciąż zimny. Za to kolory, widziane z okna, są zachwycające. Zieleń ma w sobie tyle witalności i soczystości. Rozkwitły jabłonie, rozświetliły delikatnym różem sad sąsiada. W malachicie traw złotymi gwiazdkami mlecze kwitną. Kasztanowce obsypane pastelowym kwieciem wyglądają jak wielkie bukiety...
Po porannej wizycie taty żołądek miałam zwinięty supłem niepokoju i zdenerwowania. Potem przez wszystkie godziny w pracy gorzkie myśli mi towarzyszyły. I nie umiem inaczej, nie umiem się wyzwolić, choć mam świadomość własnej bezradności i bezsilności. Coraz częściej jednak moja ocena postępowania ojca nabiera ludzkiego wymiaru i zrozumienia...
W domową ciszę opadają teraz dźwięki Davisa. Pachną tulipany. Otulam się w jesienny kolor herbaty. Z jakąś przesadą odbudowuję dziś swój spokój...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz