Pięknie zachodziło słońce. Teraz niebo jest freskiem w złotoczerwonych, błękitno-szafirowych i fiołkoworóżowych odcieniach, niezwykłym tłem dla wyrazistej czerni drzew i rozbielonego śniegiem pejzażu. Mróz jest taki, że mógłby zakwitać kwiatami na oknach. Zimno, chłód dokuczliwym jest nieznośnie. Znowu noszę swój filcowy beret i długie rękawiczki niby mitenki...
Wczoraj smutek wplątał się w godziny i byłam w jakimś nastroju melancholijnym, bliska przygnębienia. Na te smętki nie pomagała ni czekolada na gorąco, ni "Ożenek" w telewizyjnym teatrze, ni aromatyczna kąpiel. Spać kładłam się nieco nieszczęśliwa. I nieodgadniony był powód tego wczorajszego stanu mej duszy :)
Dzisiejsze popołudniowe chwile zapisuję blaskiem choinki, szemrzącą Cesarią, czarną herbatą "jabłko i cynamon". Liptonowi udały się smaki nowych herbat, są aromatyczne, idealne na zimowy czas i rozgrzewają delikatną nutą egzotyki...
Chwile upiększam zapachem waniliowych świec, kolorem mandarynek i słowami Tokarczuk...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz