Za oknem atramentowa czerń. Światło lampki sączy się miodową barwą i tańczy na ścianie delikatnymi cieniami. Wciąż jesiennie na świecie. Wciąż szarość mżawek, mgieł i deszczowych koncertów. A ja tęsknię za bielą, za lekkością wirujących płatków śniegu, za wyrazistym od mrozu niebem...
Pani Magda mi teraz śpiewa o kwitnących kasztanach i wiośnie...jakoś tak zmysłowo i ciepło. W ulubionym kubku mam smak cynamonowej herbaty. Dłonie mi pachną mandarynkami. Bladoróżowe płatki cyklamena ocieplają rzeczywistość...
Obiecuję sobie być w te dni w bezczasie, uśmiechać się w czwartek i nie irytować się kolejnym minionym rokiem...świadomie i naprawdę :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz