środa, 9 grudnia 2009

Wszystko zależy od wiatrów :)

Spokojne te grudniowe pejzaże. Drzewa czarną koronką gałęzi dekorują niebo smętne od deszczu, grafitowy mrok w złotych ornamentach świateł ulicznych latarń, jakiś bezruch, statyczność, wiatr się ukołysał wachlarzami skrzydeł gawronów...


Tylko słonecznego światła brak...


Przegrywam swoje małe wojny ze światem, a raczej z Panią Ważną, bo koleżeństwo, choć zgadza się ze mną i popiera, milczy, deklarując uwielbienie dla świętego spokoju. I może rzeczywiście nie warto, bo żołądek zwija mi się w supeł, sztywnieje kark, a sytuacja i tak się nie zmienia. "Koniec i kropka". Może czas przywyknąć, godzić się, bo tak wygodniej?


Dom i czas herbaty na zielonej kanapie pod pyzatą lampą. Muzyka z płyty "Siesta5" jest dobra dla duszy i przywołuje wspomnienia pewnej soboty spędzonej z M. Takie dni są najpiękniejsze z pięknych...


A jutro nie będę liczyć swoich zmarszczek, tylko właśnie te dobre dni. I jak każdego dziesiątego grudnia pomyślę z wdzięcznością o rodzicach, i uśmiechnę się do dziewczynki w sobie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz