sobota, 30 stycznia 2016

Przy sobocie...

W pejzażu jesień, ta przygnębiająca, szara, w deszczowym gniewie, w wiatru szaleństwie, listopadowa. Taka smutna, że nie chce się wychodzić z domu. A jednak po sprawunki wybrać się musiałam. Zakapturzona, opatulona szalem, smagana deszczem poszłam zakupić chleb i kilka drobiazgów...


Od poniedziałku zaczynam ferie, ale już od wczorajszego popołudnia czuję zapach wolności. Leniłam się wczoraj pięknie i przyjemnie...


Na obiad zaserwowałam sobie lekkie risotto, wegetariańskie. Teraz chwile mają smak kawy i siestowej muzyki, w której dźwiękach okruchy raju, lata, słońca, flamenco, ciepłego piasku i lazurowej wody...


Otaczam się kolorami. Znowu mam w wazonie żółte tulipany. Ustawiam na stole kuchennym drewnianą misę z mandarynkami. Maluję paznokcie lakierem w odcieniu cygańskiej czerwieni. I jaśki w sypialni stroję w pomarańczowe pokrowce. Moje namiastki słońca...


Dziś telewizor milczy. Emocje związane z meczami ucichły...


Trochę czytam. Obmyślam zawartość walizki. W poniedziałek wyruszam do M.


I zaczynam myśleć, że do wiosny nam bliżej...

sobota, 23 stycznia 2016

Czasu spisywanie...

Żółte tulipany zamiast słońca. Rozgrzewająca herbata o smaku wiśniowym z dodatkiem czekolady i papryczki chilli. Pachnące mandarynki. Kurt Elling i "Me jedyne niebo" odsłuchiwane raz po raz...


Łatwiej oddycham po kolokwium. Tak dawno nie byłam w takiej sytuacji. Nie przypuszczałam, że tak będę się denerwować. Pytania niekoniecznie z tych wymarzonych i nauczonych, ale dałam radę :)


Za oknem granatowi się wczesny wieczór. Mam na dziś nową "Panią" z piękną Karoliną Gruszką na okładce i biografię Tove Jansson, której czytanie odłożyłam na czas nauki...


W złotym świetle ulicznej latarni wirują drobne śnieżne płatki. Biel pokrywa szarość, a świat staje się jak ulepiony z marcepanów...


Jest nas dużo na roku, ale jakoś od samego początku, chyba od drugich zajęć, usiadłyśmy w sześć przy jednym stole i tak już zostałyśmy. Lubię te moje babki, każda jest niepowtarzalnie inna, a jakoś tak pasujemy do siebie, wiele mamy wspólnego. Lubimy ze sobą rozmawiać podczas przerw, śmiać się, spotkać się na kawce, przygotować razem ćwiczenie. Cieszę się tymi spotkaniami...


Dom mój dziś jakiś nie za ciepły. Owijam się w polarowy pled, przyoblekam stopy w ciepłe skarpety, takie jak kiedyś robiła nam babcia...


Nie wiem, czy obejrzę mecz Polaków z Norwegami. Za duży stres :)

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Zanim wieczór sfrunie...

O poranku zaspane wskazówki zegara, zapach owsianki na śniadanie, lekko zamglony świt i srebrzysta szarość za oknem. Droga do szkoły z wykrzyknikiem w głowie, bo ślisko bardzo było...


Przez kilka dni świat miał kolory i zapach zimy, a dziś prawie wszystko stopniało, zostały resztki śniegu i muldy na ścieżce prowadzącej do bloku. A ja jak w skrzyni skarbów przechowuję wspomnienia zimy z dzieciństwa, zimy w Soplicowie. A tam szyby w finezyjne wzory liści i kwiatów, osypane śniegiem ścieżki, gałęzie z uwięzioną malowniczą szadzią przypominające rozkwitłe sady, kuligi, wędrówki po śladach, ślizgawki...


Rozebrałam dziś choinkę. Jakoś tak pusto w pokoju i brak nastrojowych lampek. Włączyłam sobie świąteczne piosenki Michaela Buble, żeby jeszcze trochę czuć tę aurę i zaparzyłam świąteczną herbatę o ładnej nazwie "Pierwsza gwiazdka". Chwile pachną mi korzennymi przyprawami, skórką pomarańczy, jabłkiem i cynamonem...


Dorabiam do mojej kapy kolejne "kwadraty babci" i to szydełkowanie bardzo mnie odpręża. Nie jestem mistrzem szydełka, umiem podstawowe ściegi i udaje mi się wyszydełkować proste wzory :)


Jeszcze nie przepisałam do nowego kalendarza ważnych dat, adresów i takich swoich różnych spraw do zapamiętania. Obiecuję sobie, że wieczorem to zrobię i mijają kolejne wieczory, a mój kalendarz wciąż czeka...


Wreszcie dotarły do mnie zamówione książki: "Z dala od zgiełku", "Dziewczyna z pociągu", "Urodziłam się nad Bajkałem" i "Mama Muminków". Mam nadzieję, że czekają mnie przyjemne chwile i wędrówki między literkami...


Naleśniki z mąki orkiszowej ciekawie i pysznie smakują...


Niech wieczór złoci się księżyca blaskiem i będzie łaskawy...

środa, 30 grudnia 2015

Końcoworocznie....

Świat, ten mój za oknem, w marcepanowej szadzi. Przypudrowane delikatną bielą dachy domów i trawniki lśnią w słonecznej pozłocie, a niebo jest dziś litanią jasnych błękitów. Lekki mrozik uczynił powietrze rześkim i przyjemnym...


M. poszedł pobiegać, mam więc chwilę, by zajrzeć do blogowego świata i zostawić kilka słów. Nie robię podsumowań, nie robię postanowień, bo zwykle potem zapominam o nich. Może tylko kilka refleksji mi towarzyszy, a jedna z nich to ta, że mijający rok nie był najgorszy...


Eldka miała rację, pisząc, że "Podkrzywdzie" to książka dla mnie. Zachwycam się narracją, poetyckim językiem. Podoba mi się ten wymyślony przez autora świat, który mógłby być prawdziwy, tyle że dziś takich miejsc i światów nie ma...


Sylwestrowy wieczór spędzimy w domu, we dwoje. Będziemy sobie w blasku choinki i świec...


Niech zbliżający się Nowy Rok przyniesie ładne i szczęśliwe dni. Niech obdarza radością, zdrowiem i czułością. Niech będzie pod znakiem czterolistnej koniczynki :) Wszystkiego najlepszego!

środa, 23 grudnia 2015

Na Świąt Bożego Narodzenia czas...

"(...) Wszechświat stał w pokoju


świąteczną choinką (...).


Trzaskały świeczki,


świerkowe świerszcze,


Anioł zaniemówił


Najpiękniejszym wierszem."


Julian Tuwim "Treść gorejąca" /fragment/


 


Wszystkim moim Czytelnikom życzę najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia wypełnionych zapachem choinki, nutą wspólnie śpiewanej kolędy, ładnymi myślami, czułymi słowami, bliskością i miłością. Niech ten Czas będzie okazją do zadumy i radości...

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Drobiazgi grudniowe....

Gdyby porównać te dni do muzyki, powiedziałabym, że tchną marszowymi dźwiękami. Gonię, biegnę, szukam rzeczom miejsca, ustawiam nowe meble, które najpierw trzeba było skręcić, co wcale łatwe nie było. I wreszcie zachwycam się nową sypialnią...


Trochę mnie tu nie było, choć chciałam zostawić kilka słów. Za dużo się jednak działo i dni okazywały się za krótkie, a noce tak wcześnie podchodziły pod okno, przynosząc zmęczenie...


Ostatnio takie ładne poranki mnie witają. Mają zaróżowione policzki, rozzłocone źrenice i tylko hebanowa czerń drzew nadaje im nieco powagi...


W kuchni obgotowuję wiktuały na pasztet, pachnie rybą w zalewie i cynamonową świecą, która ma ten niezbyt przyjemny rybi zapach pochłaniać i nijak nie pochłania...


Wreszcie usiadłam na chwilę, przy malinowej herbacie i marcepanowym ciasteczku ze śliwką. Ładne świąteczne piosenki umilają mi te chwile. Zaraz wracam do kuchni...


A wczoraj przemiłe, rodzinne spotkanie z bratem, bratową i Małym. Tyle że Mały jest już bardzo duży. Skończył 10 lat, urósł od lata, ma modną fryzurę :) i wciąż jest uroczo dziecięcy i kochany...


Jutro klasowe Wigilie...

środa, 25 listopada 2015

W dźwiękach błogich będąc...

Za oknem pierwszy śnieg pada. Świat wygląda uroczyście, puszyście i miękko. Pada i nie topnieje, bo termometr wskazuje minusową temperaturę. Zima się zapowiada...


Ostatnie dni wydłużone o pisanie kartek z ocenami (przedwczoraj), radę i zebranie rodziców (wczoraj), dyskotekę andrzejkową (dzisiaj). A jeszcze muszę przygotować się do weekendowego zjazdu...


Prowadzę pierwsze zajęcia rewalidacyjne i na koniec słyszę od chłopca, z którym je mam, że tak szybko minął mu czas i że się nie nudził. Kolejne również mijają nam "fajnie". Na korytarzu, kiedy dyżuruję, podchodzi i zadaje pytania. Uśmiecha się, kiedy gdzieś się widzimy. Uśmiecham się i ja...


Poranek przed pracą pachnie mi kawą. I wreszcie mam czas, żeby przesłuchać "Siestę 11". Pozwalam zaczarowywać się dźwiękami, a najbardziej chyba tym z piosenki "Me jedyne niebo" z repertuaru AMJ, tym razem w wykonaniu Kurta Ellinga. Zanurzam się w muzykę, nastrajam na trudny dzień, wszak przez wiele godzin moje uszy będą musiały znosić dyskotekowe rytmy i hałas :)


A wtedy nie byłam w kinie. Dopadł mnie jakiś wirus i musiałam zwolnić się nawet z 2 ostatnich lekcji...


Podoba mi się ta biel w pejzażu. Tak ładnie pojaśniał świat...