poniedziałek, 11 stycznia 2016

Zanim wieczór sfrunie...

O poranku zaspane wskazówki zegara, zapach owsianki na śniadanie, lekko zamglony świt i srebrzysta szarość za oknem. Droga do szkoły z wykrzyknikiem w głowie, bo ślisko bardzo było...


Przez kilka dni świat miał kolory i zapach zimy, a dziś prawie wszystko stopniało, zostały resztki śniegu i muldy na ścieżce prowadzącej do bloku. A ja jak w skrzyni skarbów przechowuję wspomnienia zimy z dzieciństwa, zimy w Soplicowie. A tam szyby w finezyjne wzory liści i kwiatów, osypane śniegiem ścieżki, gałęzie z uwięzioną malowniczą szadzią przypominające rozkwitłe sady, kuligi, wędrówki po śladach, ślizgawki...


Rozebrałam dziś choinkę. Jakoś tak pusto w pokoju i brak nastrojowych lampek. Włączyłam sobie świąteczne piosenki Michaela Buble, żeby jeszcze trochę czuć tę aurę i zaparzyłam świąteczną herbatę o ładnej nazwie "Pierwsza gwiazdka". Chwile pachną mi korzennymi przyprawami, skórką pomarańczy, jabłkiem i cynamonem...


Dorabiam do mojej kapy kolejne "kwadraty babci" i to szydełkowanie bardzo mnie odpręża. Nie jestem mistrzem szydełka, umiem podstawowe ściegi i udaje mi się wyszydełkować proste wzory :)


Jeszcze nie przepisałam do nowego kalendarza ważnych dat, adresów i takich swoich różnych spraw do zapamiętania. Obiecuję sobie, że wieczorem to zrobię i mijają kolejne wieczory, a mój kalendarz wciąż czeka...


Wreszcie dotarły do mnie zamówione książki: "Z dala od zgiełku", "Dziewczyna z pociągu", "Urodziłam się nad Bajkałem" i "Mama Muminków". Mam nadzieję, że czekają mnie przyjemne chwile i wędrówki między literkami...


Naleśniki z mąki orkiszowej ciekawie i pysznie smakują...


Niech wieczór złoci się księżyca blaskiem i będzie łaskawy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz