poniedziałek, 1 września 2025

Jeszcze o sierpniu...

Przeminęły mi te wakacje jakoś tak szybko. Ostatnie dwa tygodnie sierpnia jeździłam do Miasteczka na rehabilitację- wysiadły mi nadgarstki. Oczekiwałam poprawy, niestety niewiele się zmieniło w kwestii bólu i sprawności, szczególnie dotyczy to lewej ręki...

Wiele się działo. I choć tegoroczne lato nie było łaskawe, to pozwoliło łapać słońce, zmoknąć, patrzeć w chmury, wędrować górskimi szlakami, pożyć rytmem miasta, poznać nowe smaki, naczytać się książek ze stosiku, cieszyć się codziennością i mieć poczucie, że tak, jak jest, jest dobrze...

Odwiedziłam nowe miejsca i stare kąty. Spotykałam się pięknie rodzinnie, także po raz pierwszy z rodziną ze strony dziadka od mamy. I miło było odkryć, jak wiele mamy wspólnego, nie tylko wspólnych przodków. Teraz będziemy tworzyć wspólne wspomnienia...

O sierpniu miało być, o porankach z morelowym światłem, ze spokojem w głowie, zaokienną ciszą. O sierpniu złocistym, bo więcej w nim było słońca niż w lipcu. Przyglądałam się światu w złotej godzinie, złociłam oczy cętkami światła, plątałam się w swoje lniane sukienki i dzwoniłam bransoletkami. Ze spacerów przynosiłam bukiety z nawłoci, wrotyczu i ametystowej koniczyny. Wieczorami siadałam na balkonie między gwiazdami najpiękniejszymi w sierpniu właśnie i szeptałam życzenia. Piłam kawy niespiesznie, czytałam długo w noc. Pożegnałam się z bocianami. Zachwycałam się smakiem pomidorów z ogródka koleżanki. Zrywając mirabelki prosto z drzewa, przypominałam sobie babciny kompot złocisty i gęsty. Słuchałam świerszczowych koncertów. Nie liczyłam minut i gubiłam się w kolejności dni...

Jeszcze nie czekam na jesień, choć lubię ją bardzo. Jeszcze nasączam się nastrojami późnego lata. Podziwiam dalie, najpiękniejsze kwiaty sierpnia, Jeszcze z żaglami obłoków płynę w końcówce lata, wystawiam twarz ku słońcu i nie wplatam nitek babiego lata we włosy...


3 komentarze:

  1. Uwielbiam Twój styl pisania. Proza, a tyle w tym poezji ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mnie to już kilka (a może kilkanaście?) lat temu zauroczyło. Zwyczajnie, a jak cudownie.

      Usuń
  2. Tak bardzo chciałam spotkać bociany w polach. Niestety, jakoś się nie udało.
    Za to mogę powiedzieć, że jedne z najlepszych i najpiękniejszych wakacji swojego życia spędziłam, spędzam i jeszcze przez dwa tygodnie spędzę w... szpitalu psychiatrycznym. Ot, przewrotność i niespodzianki życia
    Pozdrawiam najcieplej.

    OdpowiedzUsuń