poniedziałek, 2 lipca 2012

A potem przyjdzie liliowy wieczór...

Nie zdążyłam nacieszyć się czerwcem, a tu już lipiec wodzi na pokuszenie. Ostatnie dni były impresją słońca i zieleni. Powietrze faluje z gorąca, pejzaż za oknem znieruchomiał, maciejka rozsnuwa swą wyrazistą woń...


Cofam czas do piątku, do przyjazdu M. Uśmiecham się do chwil, które spędziliśmy razem...


Teraz cisza jest muzyką. Gdzieś w oddali mantra ptasich głosów. Smak czarnej herbaty z pomarańczą i limonką idealnie orzeźwia. Na obiad kwiat kalafiora, na kolację pomidory pachnące słońcem, przewiązane aromatem bazylii. Psalm ogrodów trwa...


Bukiet kolorowych róż, najpiękniejsze te herbaciane i w odcieniu cytrynowej żółci, z koniuszkami w nieśmiałym pomarańczu. Lipcowe "Zwierciadło" kupione dla rozmowy z Ewą Lipską. Z niespiesznością czytane wiersze z podarowanego mi przez M. ostatniego tomiku Szymborskiej...


"Pogorzelisko" porusza, wstrząsa i wzrusza. To piękny film. Piękny w sposób gorzki, mroczny, niesamowity...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz