środa, 26 stycznia 2011

A świat taki jesienny...

Jesiennie za oknem. Szare niebo podszyte jest deszczem. Nieśmiała mgła rozmazuje pejzaż melancholią. I ta szarość. Smętnie jest, ponuro, bezbarwnie. Szare dymy wplątują się w smoliste gałęzie drzew. Jest w tym dużo smutku, nie ulegam mu jednak...

Poranek mija niespiesznie. Dłużej poleżałam pod kołdrą. Porozmawiałam z M. Staranniej przygotowałam śniadanie. Staranniej malowałam oczy. A teraz aromat kawy się snuje, a na obrzeżach filiżanki przysiadają dźwięki z radiowego muzykowania. Radośnie mi jest i spokojnie. Nastrajam się tymi chwilami...

Od wczoraj ładniej mi w lustrze, bo odświeżyłam kolor swoich włosów, przywróciłam im blask. Ten odcień rudości idealnie pasuje do mojej nowej zielonej sukienki z dzianiny. Lubię zielony kolor, prawie tak bardzo jak czarny. Jedna z moich koleżanek powiedziała mi kiedyś, że w pewnym wieku z czarnego się wyrasta. Może. Wciąż lubię siebie w czerni...

Znowu mniej czytam. Znowu za szybko układam się spać. Czas to zmienić, przestawić się, zacząć ocalać noce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz