piątek, 20 lutego 2009

W korzystnym świetle...

I to są takie trochę magiczne dni...bo ta zima jest wyjątkowa. Świat cały w bieli. Kiedy rano odsłaniam rolety, chwilę stoję przy oknie i rozjaśniam oczy świeżością bieli. Tak, ostatnie dni układały się w baśniowe obrazki. Między płatkami śniegu niebo w kolorze idealnego błękitu, powykręcane gałęzie drzew ustrojone w koronki bieli, puszysta biała przestrzeń, skrawki słońca, inne światło...

Przed chwilą skończyliśmy z M. rozmowę na gg. Teraz M. wrócił do swojej codzienności. Od początku ta codzienność fascynowała mnie. Właściwie uwodziliśmy się swoimi codziennościami...

A piątkowy wieczór ma kolor jaśminowej świecy. Kaloryfery ciepło mruczą. Zaokienna czerń zdobna jest w pomarańczowe cekiny świateł ulicznych latarń. Moje myśli błądzą w dźwiękach muzyki jakoś tak spontanicznie. I to jest chwila z ulubioną herbatą w ulubionej filiżance...

Ostatnio M. przypomniał mi "Sklepy cynamonowe" Schulza. Podczytuję od wczoraj. Przypominam sobie niezwykłość schulzowskiego świata, odnowionego zachwytem i oddycham poezją...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz