piątek, 27 lutego 2009

Po cichu...

Wieczór w kobaltowej pelerynie zmierzchu rozsiadł się na zaokiennych parapetach. Kolczykami cekinowych świateł ulicznych latarń błyszczy zalotnie. Dziś ptaki ćwierkotały o wiośnie. A dzień był ze słońcem w kieszeni. Bazie mruczą już cichutko miękką puszystością. I koty już w marcowych nastrojach muzykują nocami. Wiosna jest coraz bliżej...

Tak szybko minął ten tydzień. Tak jakoś mało mnie było w nim...

Piątek jest cały w kolorach oczekiwania. Za trzy godziny i troszkę powitam mojego M. Tak, świat już pachnie konwaliami...

A teraz jest czas herbaty. Jestem sobie po cichu, pastelami maluję myśli, w opuszkach palców pulsuje niecierpliwość. Rozświetlam swoje oczy, rzęsy czernię, dziś będę naręczem żółtych tulipanów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz