niedziela, 27 grudnia 2020

Grudniowe drobiazgi...

Wracamy do rzeczywistości, chociaż bonus w postaci niedzieli pozwala czuć się jeszcze świątecznie i świątecznie celebrować czas. Moje święta w tym roku były bardzo inne. Spędzałam je sama, ale nie samotna. Brat ze swoimi nie przyjechał, Kuma też, bali się, że trudno potem może być z powrotem, a przecież praca, a tu wiadomo widmo kwarantanny. M. na kwarantannie i też nie mógł opuścić miejsca zamieszkania. Nasze wigilijne stoły były wiec osobne, ale byliśmy razem dzięki wideo spotkaniu. I staraliśmy się nie być smutni, nie narzekać. Dodawaliśmy sobie otuchy i otulaliśmy się nadzieją, że następne święta będą już takie jak zawsze...

Dziś za oknem wiatr. Niestety ani odrobiny bieli, wciąż czekam na pierwsze gwiazdki śniegu, na tę dziecięcą radość...

Grudzień odchodzi. Jak zwykle nie robię podsumowań, ale mam w oczach wiele tegorocznych wydarzeń, prostych radości i małych lęków, które jakoś zawsze splatają się z codziennością. I jest we mnie morze wdzięczności, przede wszystkim to wdzięczność za dobro i życzliwość ludzi, z którymi przecięły się moje ścieżki. I jest to wdzięczność dla tych, których znam od zawsze w realu, dla tych, których znam tylko z wirtualnego świata, dla obcych, którzy pracują w szpitalu, w którym się leczyłam i okazali mi tak wiele życzliwości i serca...

Trudny to był rok, wciąż jest, ale niezmiennie staram się fastrygować nadzieją każdy swój dzień, wciąż szukam radości w drobiazgach. Odkrywam nowe dźwięki, które stają się bliskie sercu, czytam, szydełkuję, zatrzymuję na zdjęciach ładne chwile, to moje grudniowe kadry, grudniowe momenty. Złocę czas płomykami świec, parzę dobre herbaty i kawy, prowadzę bujne życie towarzyskie przez telefon :)

Staram się rozumieć, że na razie muszę pracować zdalnie, nie narzekam, cieszę się, że czegoś nowego mogłam się nauczyć, że wykorzystuję narzędzia googla i ułatwiam sobie pracę, że opanowałam pisanie na tablecie graficznym...

Na te końcowe dni grudnia życzę nam miłości, zdrowia i radości, i światła w duszy i w oczach...

4 komentarze:

  1. Jak to mówią: święta,święta i po ...
    Wszystkiego dobrego Zielonooka na to "po". Miejmy nadzieję, że każde oddalenie zbliżą nas jeszcze bardziej i pozwala cieszyć się drobiazgami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Słodka :)
      Oby tak było, ale z ludźmi, niektórymi, coś się dzieje, izolują się, zamykają, nie radzą sobie z tą sytuacją.
      Staram się nie poddawać nastrojom, staram się mieć ten swój margines, który mnie ratuje.
      Wszystkiego dobrego, Kochana. Zdrowia najwięcej :)

      Usuń
  2. Patrząc na te zwariowane czasy mam wrażenie, że jesteśmy jednymi z ostatnich ludzi pamiętających białe, rodzinne święta i gwiazdy za oknami, takie jak na obrazach Van Gogha. Ogromne, lśniące, gwiazdy, które dzieci ciągną za ich warkocze. Wow! Jesteśmy strażnikami świąt. Nosimy w sobie ich prawdziwy obraz. Obyśmy nigdy go nie zapomnieli.

    Niskie ukłony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Dla wielu to tylko czas otrzymywania prezentów, im więcej tym lepiej. Gdzieś przepada tradycja, prawdziwość tych świąt. Miałam świąteczne lekcje w każdej klasie, takie trochę literacko-poetyckie, takie z możliwością opowiedzenia o tradycji, o tym, co dla nich najważniejsze podczas tych świąt. I smutna refleksja: dla większości niestety te prezenty najważniejsze...
      My pamiętamy, oby i oni mieli co pamiętać.
      I ja się kłaniam, Przyjacielu! :)

      Usuń