piątek, 16 października 2015

Szeptem...

Mżawka za oknem. Wilgotnieją od niej trawy, liście, powietrze, kolory i włosy. Wracałam dziś z pracy z drobnym deszczem w dłoniach, mając nad głową aksamitny furkot ptasich gromad. Szarość wciąż płynie niebem...


Piątkowy przedwieczór. Czas na ciszę, na odpoczynek po całotygodniowym szkolnym hałasie. I dziś ta cisza jest muzyką. Świat pachnie jesienią...


Z niedosytu światła zapalam świeczki w swych witrażowych świecznikach, milczę nastrojowym jasnopomarańczowym światłem zapalonej na biurku lampki. Przyglądam się zapłakanym szybom, drżącym kroplom dżdżu, ogrzewam ręce filiżanką z gorącą herbatą z malin...


Z dnia zostało niewiele. Miękki mrok się skrada. Jeszcze jest szary, ale za chwilę atłasowym grafitem otuli świat. A ja lubię jesienne wieczory...


Powolne ruchy zegara w stronę spokoju. Kartkowanie nowego "Zwierciadła". Kostki gorzkiej czekolady. Miękkość rudego koca. I gdzieś między rzęsami błąkające się myśli o czułości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz