poniedziałek, 29 czerwca 2015

Po stronie deszczu...

Szary poranek, w woalu deszczu, smakujący chłodem i tęsknotą za słońcem. Wiem, roślinom potrzebny jest deszcz, znowu zazieleniły się trawy, a i liście drzew znowu w krasie soczystej zieleni. Tyle że truskawki się kończą, bo słońca brak...


Minuty pachną kawą. Radio szemrze przyjemnie. Dźwięki kołyszą, pachną słońcem, ciepłym piaskiem, lekkim wiatrem i błękitem bezkresnych wód. Ale, ale...o 11 do szkoły marsz :)


Zepsuła mi się pralka. Chciałam naprawić, usłyszałam, że się nie opłaca, że nie warto, bo koszt naprawy to tyle co pół nowej pralki. Tak samo było, kiedy zepsuł mi się telewizor. A kiedyś się naprawiało. Nie tylko rzeczy się naprawiało, to, co między ludźmi się zepsuło, też się naprawiało. Dziś dziwna moda na nowe. Kupię tę pralkę, tyle że zastanawiam się nad modelem. Im jestem starsza, tym trudniej podejmuję decyzje. Zastanawiam się, analizuję, waham...


Jest już we mnie wakacyjny spokój. Pospałam dziś dłużej, poleżałam, w obłokach gubiąc oczy...


Jak lubię taki czas :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz