wtorek, 5 maja 2015

Zapachem deszczu...

Chmurna pogoda, lekki wiatr otwiera niebo i powietrze jest takie ciepłe, parne właściwie. Przeczuwam deszcz...


Świat jest w liliowym kolorze bzów. Kwitną rzepaki. Ich żółć urzeka oczy, ale snujący się zapach drażni moje spojówki i wywołuje kichanie raz za razem. W parasolach drzew gdzieniegdzie kwiaty w waniliowej bieli. Zieloną nitką traw ukwieconych trwa maj. Przepiękny melanż kolorów: żółcie w różnym natężeniu, impulsywne pomarańcze, koralowe czerwienie, purpura i przeróżne odcienie fioletów, impresja smug. Zachwycam się jaspisową zielenią ścieżek, zaróżowionym wzruszeniem płatków kwitnących jabłoni, łąką mleczy i odurzającym zapachem czeremchy...


Na pięciolinii popołudnia zapisuję aromat kawy, długą rozmowę z bratem, telefoniczną rozmowę, czas kołyszący się spokojnie piosenkami Anny Marii i cyklamenową barwę bluzki, w której mi dobrze, choć wydawało mi się, że to nie jest kolor dla mnie...


Teraz deszcz rozdzwania powietrze odgłosem spadających kropel, przez uchylone okno wnika chłodna wilgoć, niebo zasępiło się szarości kreską...


A w dacie ładne nagromadzenie piątek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz