Letnie niebo i kilka białych, bajkowych chmurek. Pola usiane makami, w smugach chabrów i wiankach rumianków. Wszechobecna zieleń, dziś kołysana lekkim wiatrem. I słońce wreszcie wyjrzało. Po tych dniach deszczowych, jesiennych niemalże, to słońce jest dziś jak błogosławieństwo...
Kawą mi pachnie czas. Kawą i wakacjami. Dom w kwiatach, a ja cała w skowronkach, bo jest już we mnie beztroska, radość z wolnych dni i spokój. I choć jeszcze ten tydzień muszę być w szkole, to czuję się zdecydowanie wakacyjnie :)
A ostatnie dni przed zakończeniem roku były intensywne. Pożegnałam swoich trzecioklasistów. Były łzy i obietnice, że będziemy pamiętać. Ostatnia wspólna fotografia, ostatnie chwile w ławce. A na pożegnanie wzruszający list mi podarowali...
I jestem bardzo zadowolona z wyniku egzaminu swoich klas...
Weekendowy czas spędziłam z moim M. I ten czas razem jak zwykle minął za szybko...
Wczoraj w bibliotece wypożyczyłam kilka książek. Mam ochotę na coś lekkiego, coś co nie jest romansidłem, ale jest opowieścią o ludziach, zakątkach, emocjach. I chyba taką pozycją jest "Wymarzony dom" M. Kordel. Zaczęłam czytać przed wieczorem i nie mogłam się oderwać :)
Chciałabym częściej zostawiać słowa tu, trochę ostatnio zaniedbałam swój kącik :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz