poniedziałek, 28 lipca 2014

A w tych borach...

A w tych Borach Tucholskich dobrze jest wędrować, znaleźć ciszę i spokój. Przyjemnie nam się szło bezludnymi duktami, ścieżkami i ścieżynkami. Bór, spalony słońcem, cudnie pachniał igliwiem, szumiał jak morze, zachwycał głosami ptaków i barwnymi kwiatkami...


Dobre dni. Zbieranie jagód, jagodowe podwieczorki potem i jagodowe pocałunki. Jeziora. Odludne brzegi. Zapach szuwarów. Migocąca w słońcu woda. Ogniska i pieczenie kiełbasek, wyśpiewywanie piosenek harcerskich z sentymentu dla dawnych lat bycia w harcerstwie. Śniadania z brzozami nad głową i widokiem jeziora. Przyjemna kwatera i przesympatyczni właściciele. Podziwianie kaszubskich haftów. Smakowanie regionalnych potraw: zalewajka i ciszki kaszubskie. Zimne piwo. Pyszna ryba...


Odpoczęliśmy. Także od telewizora, internetu, wiadomości. Dobrze tak odciąć się...


Całe dnie w krótkich porteczkach, na powietrzu, w błękitach nieba i jezior...


I pierwszy raz płynęłam kajakiem. Na jeziorze stchórzyłam i panikowałam. Bo ja lądowy człowiek jestem, w wodzie zanurzam się tylko po kolana. Spłynęliśmy Brdą. I to było przyjemne. Uspokajał mnie widok dna :) 


I jeszcze do ocalenia: zielonkawa woda, zapach wodorostów, malownicze wąwozy, łabędzie i kaczki na wyciągnięcie ręki, złotoskrzydłe i kobaltowe ważki, ptasie melodie, kormorany, świerszczowe cykady...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz