czwartek, 6 marca 2014

I czego chcę?

Jaskrawy blask słońca. Skaczące promyki i szklące się niebo. Plamy światła na podłodze. Wpadające przez uchylone okno niezliczone ptasie głosy. I coraz więcej wiosny we włosach podczas codziennych spacerów. I przecież cieszy mnie ta wiosenna aura, więc skąd to odrętwienie, niechęć do słów, marazm?


Stąd moje milczenie, niechęć do czytania, bezrefleksyjne wgapianie się w telewizor, zbyt wczesne układanie się do snu, jakbym chciała przespać ten czas...


Kupiłam dziś czerwone tulipany i soczyste, jędrne jabłka. Witaminy dla duszy i ciała :)


Misterium popołudnia: aromat kawy, Jagodziński, Komeda, Zaryan, Auguścik i jakiś smutek w powietrzu, a potem czerwień zachodu i granat wieczoru. Czuję, jak czas przemyka na palcach...


Pani Ważna wczoraj zaatakowała. A od dawna spokojnie tak było. Po wczorajszej awanturze pozostał niesmak i świadomość, że coraz gorzej znoszę takie sytuacje, że nie potrafię się nie przejmować, że słowa potrafią być jak drzazgi, że nie umiem wrócić do domu i zostawić przed drzwiami stresu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz