wtorek, 23 października 2012

Znów drobiazgi...

Mgła w kolorze pereł. W przesmyku czerni ulica w spiralach szarości, w rozedrganym, rozmazanym świetle lamp ulicznych. Sennie i mokro. Ta senność się rozsnuwa, więc zapalam świecę o kawowym zapachu. Jesień ociera się rozpuszczonymi włosami wiatru o szyby, a przez uchylone leciuteńko okno sączy się ciemny granat powietrza...


Październik pozwala wciąż oddychać kolorami. Liście szeleszczą rudościami, żółciami i bordami. Lecą z drzew, finezyjnie i lekko, szeleszczą pod butami...


Czas się odmienia, czas się wydłuża. Lubię te jesienne wieczory w moim domu. Lubię za wdzięk światłocieni, za zapach nostalgii, za czas herbat i muzyczne drobiny. Dziś dodatkowo za pomarańczowe ciepło drobnych goździków zakupionych własnoręcznie w Miasteczku...


Przestrzeń zawężam do filiżanki z herbatą, do słów Herberta i jego "Martwej natury z wędzidłem". Trwam w zachwycie nad opisami miejsc, obrazów, kolorów, doznań...


A w oknie wciąż mleczna mgła i księżyc taki mglisty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz