poniedziałek, 20 lutego 2012

A herbata ma kolor jesieni...

Od rana powietrze było w jasnych błękitach, słońce wyznaczało rytm i chciało mi się wstać, iść do pracy, uśmiechać się. Łatwo było dziś wierzyć, że zimowy marazm z zimowymi klimatami w dal odejdzie nieznaną, że niedługo zakwitną forsycje, że przebiśniegi ulepszą świat, że tęcza krokusów sprawi, że będzie się chciało chcieć...

A weekend to był taki zielony czas. Czas z M.

Za oknem transparentna czerń. W milczących cieniach drzew mrok przyobleka się w srebrzyste światło księżyca. W szybach pomarańczowe światło latarń migoce. W domu ciepło. Pokój wypełnia się szeptami radiowych piosenek, snuje się cynamonowy zapach świec. Zapaliłam lampkę na biurku, w bursztynowe światło owijam słowa. Czas jakby nieobecny, chwile bez definiowania czasu...

Sączę powoli kolor herbaty. Wiśniowe czekoladki dotykają małą cząstką nieba :) Milczę pojedynczością swojego domu. Znowu przyoblekam się w sukienkę codziennej tęsknoty i oczekiwania... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz