Dziś świat był w potoku światła cały. Wracałam do domu otulona słońcem jak szalem. I niebo było dziś tak blisko, rozpromienione błękitami, w cytrynowych smugach słonecznych promieni...
Dzień opada. Snułam się między kuchnią, pokojem, przytulnością zielonego fotela, komputerem, wersami w książce o Broniewskim, sprawdzanymi pracami moich uczniów. Szeptami filiżanek naznaczałam chwile. Cieszyłam oczy żółtymi płatkami pantofelnika, który tak uwodził mnie wiosną, że musiałam go kupić :)
Malutkie świeczuszki rozsnuwają waniliową przyjemność. Smutek jazzowych ballad Norah Jones przysiada lekko na ramieniu mym...
A wieczorami przychodzi tęsknota za M. i panoszy się, kołysze w takt dźwięków. Pozwalam jej na to, bo opowiada dobre obrazy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz