sobota, 19 listopada 2011

W szarości można się ukryć :)

Szarość listopada odgradza od świata. Srebrnoszare mgły rozmywają kontury i sprawiają, że czuję się zamknięta jak w kokonie. Tęsknię za październikowym bogactwem kolorów, za refleksami słońca w wachlarzach gałęzi drzew, za niebem wyrazistym, jasnym i błękitnym... 

Są chwile, kiedy ta wszechobecna szarzyzna, ołowiane niebo, szarugi przygnębiają. Dopiero popołudniami, kiedy poświata latarni ulicznych oświetla miękkim blaskiem światek P. i nadaje mu odcień sepii, robi się ładniej i cieplej. Wtedy owijam się polarowym pledem, zapalam świece, chwile uświetniam bursztynową barwą herbaty, błogosławię swój dom...

Sobotni poranek smakuje kawą i makowcem. Domowy jest, bez M., który u siebie. Myśli swoje spokojne, acz tęskne wplatam w muzyczne dźwięki radiowego grania. Przejrzałam nowe "Zwierciadło", mam takie odczucie, że przestaje być moim pismem...

To był długi i męczący tydzień. Pani Ważna znowu ważna. Zamiast rozmowy "koniec i kropka". Powinnam przywyknąć, a jednak się buntuję...

E68, jesteś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz