poniedziałek, 21 listopada 2011

W herbaty czas...

Szafirowe niebo za oknem rozjaśnione pastelowym różem, na jego tle gałęzie drzew wyglądają jak arabeski. Dymy z kominów snują się szarością. Tajemniczym światłem pulsują uliczne latarnie. Bezludny zaokienny krajobraz, tylko kilka wron buszuje na trawniku zasypanym liśćmi...

Pięknie przeżyłam wczorajszy wieczór. W uroczym miejscu, bardzo nastrojowym za sprawą stylowego wnętrza. Tak łatwo było poczuć klimat dawnych lat, oglądając "Uczucia", niezwykły spektakl teatru z Uljanowska. Myślałam, że mój rosyjski, po tylu latach nieużywania, zapomniany, a jednak przypominał mi się z każdym wypowiedzianym na scenie słowem. Jak sami aktorzy powiedzieli: "gramy ze słów Czechowa", tak i wplatali cytaty z "Wieroczki" między rosyjskie piosenki, opowiadając historię nieodwzajemnionej miłości "panny z prowincji do młodego człowieka ze stolicy". Z zachwytem chłonęłam...

Teraz oddycham herbatą. To czarna herbata ze skórkami pomarańczy, rozświetlający ma zapach i smak. I miękkość kojąca na mnie spływa z piosenek Anny Marii. To znowu "Szeptem". A w świątecznym prezencie dla samej siebie zamówiłam płytę z kolędami w jej wykonaniu. Ach, jak lubię prezenty :)

Świat w tylu odcieniach szarości. Nie, nie narzekam. Lubię ten kolor, tak łatwo się w nim skryć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz