Niebo spokojnym błękitem kołysze poranny czas. Światło dodaje urody dojrzałej zieleni. Mój świat pchnie kawą, po podłodze migotliwie turlają się dźwięki Muzyki Świata. Liryczna to płyta, nieco smutna, ale pozwala się rozmarzyć tak wakacyjnie jeszcze...
Pomidory, papryka, cukinia i bazylia o tej porze roku stają się często podstawą moich dań obiadowych. Zaś popołudnia ozdabiam malinami i brzoskwiniami...
W sierpniowym powietrzu stygnie lato. Sierpień ma w sobie zapowiedź końców, bo i koniec wakacji, koniec niespieszności, koniec ogrodów, długich dni, lekkich strojów, ptasich szczebiotów, wakacyjnego podróżowania. Ale lubię sierpień. Za wyciszenie, za pastelowe słońce, za rozgwieżdżone nocami niebo, za makatki kwiatów, za korale jarzębin, za woalki babiego lata, za przyrodę w półśnie, za przedsmak jesieni. I lubię sierpień opisany przez Schulza w jego opowiadaniu...
Przenoszę nieobecność M. kaligrafią liter na zielone kartki papeterii. Cienką linią tęsknoty znaczę siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz